niedziela, 31 stycznia 2010

postheadericon Trzydziestka

Dziś w planie była trzydziestka, wyszło 31,5km, ale to chyba nic nie szkodzi ;) Trening zajął mi 2:31, czyli mniej więcej tyle ile chciałbym polecieć na wiosnę maraton, chociaż wiem, że w tych warunkach anty-treningowych może być bardzo, bardzo ciężko. Większość zrobiłem na szosie piaśnickiej, tylko kawałek ~1,5km, co nie było dobrym pomysłem, w lesie, gdzie prędkość spadła do ~6'/km i nie można było normalnie stopy postawić. Sam trening o dziwo zleciał bardzo szybko, na uszach miałem nową muzyczkę, mieszankę Maryli Rodowicz, Krzysztofa Krawczyka z jakimś dziwnym techno i oczywiście Disco Polo, bo jakby mogło być inaczej. Trasa lekko górzysta, o zróżnicowanej nawierzchni, czarne ślady wyrobione przez przejeżdżające samochody, które w rzeczywistości okazały się zmrożone, reszta ulicy szaro-biała od zalegającego paćkowatego śniegu. Starałem się biec spokojnie, nie szaleć i średnie HR wyszło 152 przy prędkości 4'49/km. Na 26km puściłem nogi, na lekkim zbiegu i ten km wyszedł "ciut" szybciej bo 3:38.

Biegnąc szosą między samochodami mogłem zapoznać się z szeroką gamą kierowców, zarówno tych niedzielnych, jak i tych pewnych, znających przepisy i umiejących się zachować w ruchu drogowym. Kilka razy auta mijały mnie o centymetry, chociaż drugi pas był wolny, kierowcami w tym wypadku w większości były kobiety, które z nosem przy szybie, opatulone szalikami w czapkach nasuwających się na oczy i grubych kurtkach kurczowo trzymały się tych dwóch czarnych pasów na jezdni, o niestety nie najlepszej przyczepności. Wielu kierowców widząc mnie, włączało kierunek i dużym łukiem omijało, niektórzy bez kierunkowskazu, ale robili to w miarę bezpiecznie i spokojnie. Kilka razy auta prawie zatrzymywały się bojąc się i dobrze wykonać manewru wyprzedzania ze względu na nadciągający z na przeciwka inny pojazd. O dziwo ani razu nikt nie zatrąbił na mnie!

Podsumowując:
- trening: jestem zadowolony, było OK
- tydzień: 144km, o 10km więcej niż w ubiegłym
- miesiąc: 508km, jak na mnie to nieźle

Najważniejsze, że jest motywacja i są chęci do dalszego trenowania, pomimo ciężkich i trudnych warunków.
Poniżej kilka wykresów obrazujących różne wartości treningu w przeciągu roku...
rozkład objętości (km)  na przełomie roku (styczeń 2009 - styczeń 2010)
czas spędzony na treningu (styczeń 2009 - styczeń 2010)
średnia prędkość (km/h) w poszczególnych miesiącach
średni puls (BPM, ud/min) w poszczególnych miesiącach

...trzy słowa podsumowania: wolniej, więcej, spokojniej




postheadericon Kilka "życiowych" cytatów... ;)

 
 
sobota, 30 stycznia 2010

postheadericon To jest jakaś masakra...

Miałem dziś biegać cross... miałem ale nie wyszło, pomimo moich najszczerszych chęci. Od kilku dni jest tyle śniegu, że nie można spokojnie chodzić, jeździć samochodem (rano przed blokiem zakopały się 3 auta a jak wracałem z treningu, kolejne 2) a co dopiero biegać... Wiedziałem już po wczorajszym wybieganiu,, że może być ciężko cokolwiek polatać w lesie, ale jak to mówię "no risk - no fun"... Wyszedłem, ale po dobiegnięciu do lasu, wiedziałem że nie ma co się porywać z motyką na słońce i z typowego crossu będą nici. Postanowiłem pokrążyć po lesie, zaliczyć kilka podbiegów i zobaczyć, jak się biega. Było ciężko a nawet bardziej niż ciężko. Noga uciekała na każdym kroku, miejscami śnieg był po kostki a na niektórych odcinkach pod śniegiem był lód. Wbiegłem 2km pod górę, zahaczyłem o kawałek płaskiego, zbiegłem ulicą w dół nie licząc ile razy zostałem "zmieszany z błotem" przez kierowców i postanowiłem wrócić drogą, którą biegam wybiegania, kiedy jest widno... Jak wskoczyłem z ulicy w śnieg momentalnie wylądowałem do połowy uda w białym puchu... Ponad 3km biegłem, a raczaej brnąłem po 3/4 łydki w śniegu, zakładając ślad, 3km skipu A... Powiem szczerze, że miałem dosyć. Byłem naprawdę ostro zmęczony a miałem jeszcze kilka km rozjeżdżoną przez auta leśną drogą....
Cały trening zajął mi 1:44:17, zrobiłem 18,22km ze średnią prędkością 5'43/km a średnie tętno wyniosło 159. Zakwaszenie po powrocie do domu wyszło 4,3 mmol/l... czyli tyle ile w normalnych warunkach miałbym po kilkunastu km pokonanych o ponad 2 minuty szybciej na km :)
 
  
 
Po powrocie do domu tradycyjnie wykonałem gimnastykę siłową i ćwiczenia stabilizacji...
...walka trwa...

piątek, 29 stycznia 2010

postheadericon Berlin belongs to Us!

Stało się, kości zostały rzucone, przelewy puszczone a co najważniejsze zebrana mega ekipa na wyjazd do stolicy światowego maratonu, czyli do Berlina. Niezmiernie mnie cieszy, bo jedzie cały zarząd "UKS Tri-Saucony Rumia" no prawie cały. W skład ekipy berlińskiej wchodzą: 
 
Iwona - dla której będzie to debiut na maratońskiej trasie
 
Sylwek -  zaprawiony w bojach długodystansowiec, maratończyk
 
Piter Team
- czyli ekipa do zadań specjalnych, np. jak złamać 2 godziny w maratonie...

...będzie się działo!!!

postheadericon Dawno, dawno temu...


V Bieg Europejski, chyba 2002 rok, nabiegałem wtedy lekko ponad 35 minut, byłem chyba 7 w generalce i wygrałem... żelazko :)
Na zdjęciu po mojej lewej: Jarek Ziółkowski, po mojej prawej Adam Górski, Piotrek Żebrowski, przede mną Krzysiek Martyszko
Bieg Urodzinowy Gdyni a kiedyś Bieg o Puchar Przewodniczącego Rady Miasta Gdyni, 2005 rok, I m w Open, czas 34:34... pamiętam że warunki były fatalne, wiatr, lód, zimno. Biegałem z kontuzją, która później wyeliminoała mnie z treningu na ponad miesiąc czasu.

Kiedyś byłem chudziutki ;)
Ponad 2 godziny taplania się w zimnej wodzie Zatoki Gdańskiej, bieganie po kamieniach i wodzie, czerwiec 2007
czwartek, 28 stycznia 2010

postheadericon The world’s now largest Half Marathon



58 122 runners are registrated to GöteborgsVarvet Half Marathon May 22nd, 2010.
 
This strengthens our position as the world’s now largest Half Marathon. The interest for the 2010 race was so enormous that we already meet our entry quote in October 2009.
 
Last years race on May 16th had 53 848 entries of which 40 523 finished. The former largest Half Marathon race was BUPA Great North Run in Newcastle, which took place in September 2009 and had 37 598 finisher.
 
“We work constantly to maintain our quality to be the best running event in the World. Our vision is to improve life quality and offer a festive atmosphere for both our runners and spectators. Our goal is not to be the largest Half Marathon in the World, but we are proud to be in this position and for the huge interest in GöteborgsVarvet Half Marathon”, says the Race Director Bo Edsberger.


postheadericon NORDLAND


Wczorajszy trening po raz kolejny dał przykład, że z pogodą ciężko wygrać. Miała być dwudziestka albo i więcej, wyszło lekko ponad 17km, ale nie ma tego złego... Zaczęło się zupełnie niewinnie, ubrałem się w koszulkę, lekką bluzę z długim rękawem, golfik i windstoperek. Na nogi założyłem letnie lycry a na nie lucry z windstoperem, na nogi buty z goretexem i ruszyłem podłączony do muzyki i nawigacji z czołówką na głowie... Generalnie nie miałem koncepcji, gdzie biec, więc poleciałem w stronę os. Fenikowskiego z zamiarem podjęcia decyzji czy w prawo, czy w lewo dopiero za jakieś 2km... Po wybiegnięciu z domu, wiedziałem że "coś się święci..." Śnieg - pół biedy, dało się jako tako biec, ale jak mnie przewiało z prawej strony, myślałem że zwieje mnie z ulicy... wiedziałem już, że nie będzie lekko. Po niecałych 2km skręciłem w prawo... to nie był dobry pomysł, wmordewind + śnieg w oczy... zrobiłem małą pętelkę po osiedlu i ewakuowałem się do lasu, myślałem że nie będzie aż tak tam wiało. Myślałem... Jak wbiegłem do lasu, to nic praktycznie nie widziałem, śnieg spadający z drzew spowodował, że zakręciłem się na pięcie i ruszyłem pod wiatr w stronę szpitala... Zaczęła się walka z mordewindem, ale brnąłem dzielnie, skulony w pół z na w pół otwartymi oczyma. Nawrotka przy lądowisku dla helikoptera, kawałek po osiedlu i rura z wiatrem w stronę domu :) Zauważyłem, że dziwnie patrzą się na mnie ludzie, niczym na jakieś zjawisko, stwora z obcej planety, ale tym samym udowodnili sobie, jacy są miękcy stojąc zmarznięci na przystankach autobusowych, pełnych papierosowego dymu. Po dłuuuuuuugiej prostej, trzeba było znów zawrócić i pod wiatr, śnieg brnąć do domu. Co mnie motywowało? Mianowicie to, że moi przeciwnicy z którymi będę musiał ścigać się na ulicy pewnie też trenują, a jak nie trenują to odpuszczają, czym stają się słabszymi :) Całość i tak wyszła nadspodziewanie dobrze, bo po 5'09/km na HRavg 148.

Podsumowując optymistycznie...
"nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej"

postheadericon PUMA z biegiem Gdyni - podsumowanie roku 2009

Pamiętam, jak podczas jednej z rozmów z Michałem Walczewskim, na początku ubiegłego roku wspomniał mi o planowanej akcji promującej bieganie, organizowanej przez Pumę. Pomysłodawcą, miał być Paweł Januszewski, który miał się ze mną skontaktować w celu przeprowadzenia akcji w Gdyni.Od słowa do słowa, po kilku rozmowach telefonicznych spotkaliśmy się z Pawłem na Bulwarze, zrobiliśmy „wizję lokalną” trasy i po akceptacji Pawła postanowiliśmy rozruszać trójmiejskie środowisko biegowe. Na pytanie Pawła o spodziewaną ilość osób odpowiedziałem krótko „myślę, że spokojnie na każdym spotkaniu będzie 15 biegaczy…”. Paweł się uśmiechnął i nazwał mnie „optymistą”… 17 marca 2009 roku wystartowaliśmy z projektem PUMA z biegiem Gdyni.


Było zimno, wiał mroźny wschodni wiatr, śnieżyło a na Bulwarze było biało od śniegu. Zastanawialiśmy się z Iwoną, czy ktokolwiek przyjdzie w taką pogodę, ale w miarę zbliżania się na miejsce zbiórki mijaliśmy coraz więcej „poruszających się odblasków” czyli charakterystycznego oznakowania każdego biegacza. Punkt 19:00 na starcie stawiło się 17 biegaczy, co napawało optymizmem na dalsze spotkania.

Z czwartku na czwartek środowisko powiększało się. Reklama na stronach GOSiR, miasta Gdyni o Maratonach Polskich chyba nie muszę wspominać zrobiła swoje. Na drugim spotkaniu biegało nas 19, na kolejnym 26 a na dziewiątym już 37, co jest aktualnym rekordem frekwencji w naszym nadmorskim mieście. Najmniej Pumowiczów stawiło się 11 czerwca, w Boże Ciało i tego dnia biegało nas 10-ciu. 

W 2009 roku, na czterdziestu spotkaniach PUMA z biegiem Gdyni udział wzięło 894 osoby, co daje średnią na spotkanie 22,35 osoby, tak że mój optymizm, o którym wspomniałem na początku okazał się pesymistyczna wersją, co do frekwencji na gdyńskich czwartkowych spotkaniach z Pumą.

PUMA z biegiem Gdyni pojawiała się nie tylko na gdyńskim Bulwarze Nadmorskim. Swoją obecność zaznaczyliśmy w całym kraju. Biegaliśmy w Lęborku, Pucku, Wejherowie, Pile, Poznaniu, Warszawie, Skórczu, Jarosławcu, Warszawie i wielu innych miejscach, promując bieganie, jako najprostszą aktywność ruchową dostępną dla każdego niezależnie od wieku, płci, wykształcenia czy miejsca zamieszkania.

Na biegach z cyklu GPX Gdyni w Biegach Ulicznych 2009, wielu z nas zgłaszało się właśnie jako PUMA z biegiem Gdyni, co zaowocowało otrzymaniem nagrody od Prezydenta miasta Gdyni – Wojciecha Szczurka w postaci nadania miana „Partnera Sportu Gdyńskiego” dla Pawła Januszewskiego, animatora akcji PUMA z biegiem miast.
Podczas naszych spotkań ramię w ramię biegali młodzi zawodnicy, stawiający dopiero pierwsze kroki na biegowych arenach, jak i starzy „wyjadacze” mający za sobą wiele występów na krajowych i międzynarodowych zawodach na koncie. Podczas wielu spotkań biegali razem tata oraz mama z córką czy synem a kilkukrotnie dziadek z wnuczkiem. Rozpiętość wieku wahała się od 11 lat do 65, co pokazuje jak wszechstronnym sportem jest bieganie i nie ma znaczenia czy ktoś uczy się w szkole podstawowe, czy jest już na emeryturze.

Spośród biegaczy, uczestniczących w gdyńskich treningach można było zaobserwować szeroką rozpiętość wykonywanych zawodów, co oznacza, że nie można jasno i ściśle określić iż sport ten jest przeznaczony głównie dla osób będących np. zawodowo związanych ze sportem. Biegają z nami studenci i to warte zaznaczenia, wcale nie AWFiS ale Politechniki Gdańskiej, Akademii Marynarki Wojennej czy Uniwersytetu Gdańskiego.


Mamy wśród nas kilku pracowników dużych banków dla których po spędzeniu 8 godzin za biurkiem bieganie jest sposobem na odreagowanie i rozruszanie zastygłych mięśni. Biega z nami również pracownik piekarni, strażak, marynarz czy funkcjonariusz policji. Od pewnego czasu trenuje z nami pani stomatolog oraz kilku emerytów a także nauczyciel wychowania fizycznego oraz języka niemieckiego. 
Dla wielu z nas bieganie nie jest jedyną formą aktywności. Kilak osób regularnie jeździ na rowerze, startując w maratonach rowerowych, kajakowych, próbując swoich sił we wspinaczce skałkowej, triathlonie, przerzucając kilogramy na siłowni, czy biegu na orientację.
Na pytanie skąd uczestnicy dowiedzieli się o akcji PUMA z biegiem Gdyni, gro wymieniło Internet a szczegółowiej strony miasta Gdyni, Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji a także Maratonów Polskich. Poza tym doskonale zadziałała w tym przypadku tzw. „poczta pantoflowa” za pomocą której jedna osoba namawiała drugą ta z kolei trzecią, sprawiając że co czwartkowe bieganie na stałe wpisało się w bulwarowy krajobraz i mało kto a myślę, że nikt nie wyobraża sobie czwartku bez pumowego treningu.
Z ciekawszych bardziej osobistych odpowiedzi na pytanie zadane gdyńskim Pumowiczom „dlaczego właśnie bieganie?” warto wymienić kilka z nich:
„Zaczęło się od aerobiku, ćwiczeń na siłowni ale wciąż brakowało „tego czegoś”; wykorzystałam przestrzeń gdzie mieszkam i któregoś dnia spacery po lesie stopniowo zaczęłam zamieniać na bieganie i już było oczywiste, że znalazłam „to coś” - bieganie… ruch, intensywność, adrenalinę, zmęczenie, pot… etc… i na koniec Wielką Satysfakcję, niezależnie od wyniku.”
Ania, 37 lat.

„Hmm zacząłem biegać bo namówił mnie Marek. Nigdy przedtem nie biegałem a zaliczenie na egzaminach 3km graniczyło z cudem. Dlaczego? Dla lepszego samopoczucia, wyładowania agresji i złości, dla zdrowia, lepszej sylwetki i spalania zbędnych kologramów, dla samego siebie:) Obecnie nie wyobrażam sobie życia bez biegania” Marcin, 32 lata.

„Mój początek z bieganiem wiedzie na gdyńskie Oksywie, to tam na stadionie WKS Flota podczas zajęć WF w trakcie studiów narodziło się moje zamiłowanie do tego sportu. Trener wyznaczył nam na zaliczenie semestru do przebiegnięcia dystans 1KM i na tamtą chwilę był to dla mnie nie lada wyczyn, pokonać 1KM. Fakt ten sprawił, iż uniosłem się ambicją i postanowiłem pójść w zaparte, wstałem o 5 rano i poszedłem biegać na gdyński bulwar…. i tak to się właśnie zaczęło. Bieganie, jako aktywna forma ruchu rozwija mnie przede wszystkim kondycyjnie, ale też wpływa na samopoczucie, otóż podczas biegania uwalniam swoje myśli, zapominam o codziennych przyziemnych sprawach. „ Mariusz, 24 lata. 


„Ciężko powiedzieć, może dla tego, że daje mi to radość, na starcie każdy jest mimo wszystko przyjacielem, z którym rywalizacja daje mnóstwo pozytywnych emocji. W końcu jak zaczynałem po raz pierwszy startować, tj. 7 lat temu to wystarczyło mi założyć halówki i na tzw. "żywca" pognać do mety. Duży wpływ na to miały jeszcze dwa zdarzenia. Pierwsze to wf w 6 klasie podstawówki, w którym odnalazłem swój talent do trzymania się czołówki a potem jej wyprzedzania na dystansie 800metrów(czyt. sprawdzian z biegania ;)), a drugie to ów pierwszy start. Nie było by w nim nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że przez pierwszą połowę dystansu trzymałem się, jak się później okazało, aktualnego mistrza polski i chyba europy młodzików ( a byłem najmłodszy w stawce ;)). To mi dało dużo nadziei i satysfakcji, mimo iż ukończyłem ten bieg na 7miejscu (na 8 startujących ;)) Pasjonuję się wieloma sportami. Dużo gram w koszykówkę i w piłkę nożną” Piotr, 19 lat.

Z małymi wyjątkami, nikt z nas nie biegał nigdy wyczynowo a sport traktował jako oderwanie od codzienności, możliwość odreagowania od codziennych zajęć. Obserwując ostatnie11 miesięcy, mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że doszedł kolejny czynnik motywujący naszych Pumowiczów do dalszych treningów – element rywalizacji sportowej, chęć poprawy czasów na różnych dystansach i sprawdzenia się w grupie z jednoczesnym zachowaniem tego, co w bieganiu jest najprzyjemniejsze i najpiękniejsze, tzw. „fun’u” i radości z kolejno pokonywanych kilometrów. 


Pamiętam pewną sytuację, podczas której Zbyszek powiedział mi „wiesz co Piotr, kiedyś biegałem tylko raz, w czwartki z wami, teraz wychodzę przynajmniej 2-3 razy w tygodniu” – bezcenne. Kilka razy przychodziły zupełnie nowe osoby, które na początku przyznały się, że właśnie co kupiły buty do biegania i nie wiedzą co dalej… Teraz już są regularnymi postaciami na coczwartkowych treningach i z powodzeniem startują w gdyńskich zawodach biegowych.
Odpowiadając na pytanie „czy poleciłbyś akcję PUMA z biegiem Gdyni znajomym, jeżeli tak to dlaczego?” wymieniłbym znów kilka ciekawszych odpowiedzi.

„Polecam cały czas, bo wiem, że osoby początkujące w bieganiu potrzebują dodatkowych bodźców by się nie zniechęcić i przejść na wyższy poziom uzależnienia od biegania” Łukasz, 29 lat.

„Tak poleciłbym akcje Puma z biegiem Gdyni znajomym, ponieważ uważam, że pomaga wciągnąć się w świat biegania i jest dobrą formą ruchu” Krzysztof, 19 lat.

„Oczywiście że bym polecił a mało tego polecam. Tak jak pisałem na wstępie postaram się przytaszczyć jednego nowego niebawem. Niestety większość ludzi którzy też biegają (w czasie pracy) albo mieszkają poza Gdynią lub wykręcają się życiem "rodzinnym". Dlaczego? Ja jestem zdrowym przykładem dlaczego. Strata zbędnych kilogramów, poprawa sylwetki, zawsze pobudzony, bardziej aktywny, bardziej pewny siebie. I oczywiście najważniejsze - ZDROWIE.” Marcin, 32 lata. 


Oprócz coczwartkowych treningów, życie towarzyskie kwitnie również w inne dni. Od jakiegoś czasu zaktywizowała się grupka morsów, zażywających morskich kąpieli w lodowatych wodach zatoki gdańskiej, biegacze spotykają się również w inne dni na indywidualnych treningach czy wspólnych wyjazdach na zawody, lecz przede wszystkim aktywizują się na forum znajdujących się na stronie partnera Medialnego akcji www.MaratonyPolskie.pl, gdzie w dziale PUMA z biegiem Gdyni piszą nie tylko o bieganiu, lecz o codziennych sprawach. Pracy, pomysłach na wakacje, zakupach imprezach. Na dzień dzisiejszy w 85 stronach zamieszczono 1699 komentarzy, które czytano 20 608 razy… Uważam, że może robić to wrażenie. 
 
Gdyńscy biegacze rywalizują również z innymi Pumowiczami, skupionymi w innych miastach: Poznaniu, Katowicach, Łodzi, Warszawie, Wrocławiu i Bydgoszczy. Rywalizują podczas zawodów biegowych jak i w różnych konkursach min. fotograficznym, czy trwającym od niedawna „chalengem” na miasto, które przebiegnie najwięcej kilometrów, trwającym na portalu www.endomondo.com. Takie akcje sprawiają, że biegacze z całego kraju integrują się i na zawodach, mogą się ze sobą spotkać, porozmawiać i umówić się na kolejny wspólny trening, czy wyjazd na zawody. 
Podsumowując, krótko, zwięźle i na temat. Prowadząc spotkania biegowe wraz z moją małżonką od marca 2009 można było doskonale zaobserwować rozwój całej naszej grupki. Rozwój sportowy, co wiąże się ze wzrostem formy, poprawą czasów oraz ilością startów w roku, przez wzajemną integrację doskonale widoczną na forum a także otwartość na nowych uczestników, którzy będąc po raz pierwszy są zaskoczeni panującym przyjacielskim i bardzo towarzyskim klimatem. 

Nowe ćwiczenia, pokazujące że bieganie nie tylko na bieganiu polega, konkursy z nagrodami, porady, rozmowy na różne tematy poczynając od żywienia, środków treningowych a kończąc na instrukcji wymiany koła w samochodzie sprawiają, że grupa stała się pewnym specyficznym środowiskiem, pełnym radości i zabawy z pokonywania kolejnych biegowych, życiowych kilometrów. Nie ma znaczenia, czy ktoś ma 60 lat, czy też chodzi do gimnazjum, czy jest wytrawnym biegaczem z wieloma tytułami, czy początkującą osobą, która przebiegła dopiero kilka kilometrów. Każdy jest mile widziany i każdego z przyjemnością powitamy w naszym pumowym gronie.

Do zobaczenia w najbliższy czwartek!

PUMA z biegiem Gdyni… i wszystko jasne :)
    


 
środa, 27 stycznia 2010

postheadericon Przetarcie na crossie


Wczoraj tradycyjnie biegałem cross, jednakże nie chciałem mocno się zamulać w górach i postanowiłem wybrać nieco bardziej płaską trase w parku w Wejherowie. Pętla wyniosła ~2,19km i było bardziej płasko, niż pod górę. Ten trening chciałem pobiec w miarę szybko, rozmulając zawalone dużym kilometrażem nogi oraz lekko pobudzając organizm. Nawierzchnia o dziwo była bardzo zjadliwa - zmrożony śnieg po którym można było swobodnie biegać.
Po 2km rozgrzewce zacząłem właściwy trening...
Założyłem pokonanie 6 okrążeń, każde nieco szybciej w tym ostatnie mocno, ale nie do przesady...

1. 8:47, HRavg 166
2. 8:45, HRavg 172
3. 8:31, HRavg 175
4. 8:38, HRavg 177
5. 8:30, HRavg 178
6. 8:13, HRavg 183





Całość wyszła mi niespodziewanie dobrze, średnia prędkość 3'57/km, średnie tętno 175 a najszybsze ostatnie okrążenie pokonałem po 3'47/km. Zakwaszenia nie mierzyłem, było za zimno a byłem ciekaw ile wyszło...
Podsumowując trening... jestem zaskoczony prędkościami i samopoczuciem podczas biegu, było ok a nawet lepiej, szczególnie z tego względu, że biegam spokojnie i dużo, żadnych szybkich akcentów i żadnej siły...

Ze szkoły wojennej życia. Co mnie nie zabija, to czyni mnie silniejszym.
Fryderyk Nietzsche (1844-1900)

wtorek, 26 stycznia 2010

postheadericon Kalendarz startów

Jak narazie zaplanowanych mam kilka startów, wiadomo - start docelowo Maraton w Dębnie, ale po drodze będzie kilka dodatkowych, kontrolnych i sprawdzających w tym jeden typowo treningowy...



13.02 - III Edycja Zimowego GPX Sztumu (4,8km)

20.03 - 24 Bieg Zaślubin w Kołobrzegu (15km)

27.03 - Sztafeta 5x5km w Warszawie (5km)

28.03 - Półmaraton Warszawski (21,0975km)

11.04 - 37. Dębno Maraton (42,195km)

03.05 - Bieg Solidarności w Sztumie (6,6km)

22.05 - Goteborg Halfmarathon (21,0975km)
29.05 - V Ogólnopolskie Biegi Uliczne w Pasłęku (10km)


...co będzie dalej, zobaczymy...


poniedziałek, 25 stycznia 2010

postheadericon 134km


Ubiegły tydzień przebiegł bardzo pozytywnie, pomimo małego kryzysu udało mi się zrealizować zaplanowany trening, czego skutkiem były przebiegnięte 134km na ośmiu jednostkach treningowych.
Realizowałem poniższy plan:

Poniedziałek: Owb1 13km + 10x30" przyspieszenia
Wtorek: Cross 12km
Środa: Owb1 16km
Czwartek: Owb1 5 + 10km
Piątek: Owb1 16,5km (miało być z przyspieszeniami, ale niestety nie wyszło...)
Sobota: Cross 15km
Niedziela: I Owb1 22,3km
                II Owb1 10,5km (...po 4'29/km)

Trening spokojny, objętościowy, z zaakcentowaniem crossu. Warunki do biegania... ciężkie, temperatura kilkanaście stopni poniżej 0, wiatr, śnieg, lód... ale nie ma co się poddawać, trzeba walczyć, bo tylko "silni przetrwają". Jeszcze tydzień takiego biegania i zaczniemy wchodzić z porządną siłą biegową i solidnym II zakresem.
Walka trwa!!!

piątek, 22 stycznia 2010

postheadericon Dębno 2009...


Tak było w 2009 roku podczas Maratonu w Dębnie, fajnie powspominać dobry bieg...

 



 
 

 
 

 



 
 
 
mój najwierniejszy kibic - moja żona :)  w tym roku pobiegniemy razem maraton w Berlinie

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...