czwartek, 31 marca 2011

postheadericon kilka miłych słów :)



W W-wie biegała spora gromadka moich podopiecznych.Niektórzy biegali mocny trening przed maratonami w Dębnie, Paryżu i Krakowie, inni trenowali pod ten bieg a jeszcze inni robili spokojne, długie rozbieganie pacemakerując kolegów ;) Poniżej kilka
„Cały tydzień rzeczywiście był taki trochę wypoczynkowy. Na pewno się to przydało, bo po ostatnim weekendzie byłem naprawdę zmęczony. Ale wygląda na to, że udało się zregenerować siły na bieg w warszawie :). Cieszę się też, że dobrze oceniłem swoje możliwości, miałem plan na bieg, który realizowałem i udało mi się osiągnąć założony cel. Szczerze powiedziawszy to przed startem miałem trochę tremę, czy dam radę zrobić 1h45, czy może powinienem raczej celować w czas pomiędzy 1:45 a 1:50… Ale po pierwszych 10km byłem spokojny o złamanie 1:45. Co prawda do życiówki zabrakło wiele, ale wtedy byłem prawie o 20kg lżejszy. Czas chyba zacząć zwracać większą uwagę na odżywianie. Dla porządku podam jeszcze, że w tym tygodniu nabiegałem w sumie ponad 44km :).”
Maciek – czas: 1:43:XX netto

„brutto: 01:45:XX
netto: 1:44:XX Było ok do 20 km, kiedy zaczęła boleć łydka, więc trochę dałam ciała.
Ale ogólnie ok- do 18 km w ogóle nie czułam zmęczenia-więc dzięki za te cholerne kilometrówki:)
Generalnie: dziękuję!
Pozdrawiam,
Ola
Piotr,
taka ocena bardzo cieszy, chyba tylko po biegu w Pile tak wysoko mnie
oceniłeś. :)
Bardzo zależy mi na tym, aby przełożyło się to na start w Dębnie. I
nie chodzi o rezultat, a bardziej o formę na trasie i dyspozycję na
mecie. W niedzielę był dobry dzień do biegania, czułem to od startu. I
jest to chyba odczucie, na które nie mam wpływu. Dyspozycja dnia
wynikająca z poziomu wytrenowania, zmęczenia/świeżości, pogody,
biotytmu itp. Chciałbym, aby i 10 kwietnia się powtórzyła.
Maciek - trening przed maratonem w Dębnie

Biegając na planach Suchego, biegałem zdecydowanie bardziej rozsądnie niż latem (wtedy czując gaz na treningach biegałem zdecydowanie za szybko, co nie miało odzwierciedlenia w jesiennych startach). Było dużo drugiego zakresu, siły biegowej, rytmów. Po za tymi ostatnimi nie biegałem praktycznie nic szybkiego (najszybszy odcinek to 2km po 03:30 i to był taki tylko jeden!).
Piotr - trening przed maratonem w Paryżu 01:32:09 (netto 01:22:53) 
Czytając takie wypowiedzi, maile uśmiech sam rzuca się na usta i pomimo cięższych chwil wierzę, że moja praca nie idzie na marne i pomimo cięższych chwil i przejściowych trudności cieszę się, że pomagam spełniać biegowe cele a nawet marzenia innym biegaczom.
Dziękuję :) 

PS: ...a teraz zakładać buty i jazda na trening!!! Nie ma opierniczania ;)
środa, 30 marca 2011

postheadericon 6. półmaraton warszawski... w kilku zdaniach ;)

 Jak było...?  Tak, jak się mogłem spodziewać, czyli ciężko i bolało, ale taki jest właśnie sport a sport to... zdrowie... a czy to się potwierdzi to będę wiedział dziś po spirometrii, w każdym razie do rzeczy.
zdjęcie autorstwa Piotra "Benka" Bętkowskiego


Zacznę może od relacji z samych niedzielnych zawodów, które do udanych niestety nie mogę zaliczyć, myślałem że będzie ciut lepiej i że uda się pobiec po przysłowiowe "trzy i pół" na kilometr, ale niestety... Ciekawe jest jednak to, że znalazłem pewną prawidłowość w treningu, która przekłada się na zawody :) W ubiegłych latach biegałem treningi WT np. dwójki, trójki na zakwaszeniu ~4 a w porywach przy ostatnim powtórzeniu ~5 mmol/l i właśnie na takich prędkościach biegałem połówkę. Np trening 4 x 2km biegana po około 6'50-55 i na zakończenie 1km w 3'05 i w takim tempie pobiegłem w Pile, w Szklarskiej na tempie prędkości były podobne i LA oscylował właśnie w okolicach 4 mmol/l i to się przełożyło idealnie na zawody. Tydzień przed W-wą biegałem 3 x 3km i LA= bardzo wysoko a prędkości... ~3'33 - 40/km i tak tez pobiegłem połówkę w Warszawie, więc czegoś nowego się nauczyłem i wiem, że taki trening tak a nie inaczej przekłada się na start.

zdjęcie autorstwa Piotra "Benka" Bętkowskiego
Pogoda w niedzielę była prawie idealna do szybkiego biegania, no może ciut wiało, ale naprawdę można było śmigać, że hej. Po 3km rozgrzewce, która miała bardzo wesoły przebieg... ustawiliśmy się z Krzyśkiem w strefie nr 1 i ruszyliśmy. Plan był prosty. Chciałem trzymać się do 5km grupki Iwony Lewandowskiej a potem pójść swoje i skończyć poniżej 1:14... Zaczęliśmy bardzo spokojnie, bo po 3'30/km ale nie czułem się komfortowo w tej sytuacji, nie było luzu i biegło się ciężko. Na 5km mieliśmy 17:40, czyli ...wolno, chociaż pewien "zawodnik" inaczej "biegacz" bo na zawodnika trzeba sobie zasłużyć, skomentował że pobiegłem bardzo słabo, wręcz fatalnie a nawet tragicznie.Najśmieszniejsze jest to, że nie wytrzymałby żadnej piątki w takim tempie, jak biegłem w W-wie :)
 zdjęcie autorstwa Piotra "Benka" Bętkowskiego


Wracając do biegu. Po 5km przyspieszyłem i na około 6km jeszcze mocniej doganiając dwójkę biegaczy, w okolicy 10km doszła mnie grupka Iwony a na 12km miałem już dość - skończyłem się. W każdym razie na 10km miałem 35:11, czyli ta piątka była mocniejsza ;) 15km pokonałem w czasie 52:43 i zacząłem konsumować żelik, bo zaczęło brakować prądu. Mijały mnie kolejne osoby i dopiero wziąłem się za siebie w tunelu...
Zacząłem cisnąć... doszedłem Agnieszkę Jerzyk, jedną z najlepszych polskich triathlonistek i widząc, że zawodniczka z Litwy mocno a nawet mocniej depcze Agnieszce po piętach, pomogłem w rozprowadzeniu jej biegu, jak to było z punktu widzenia Agnieszki... zapraszam na jej relacje:



[...]Gdzieś około 16km był zbieg do tunelu, to bolało chyba najbardziej. Zazwyczaj strasznie lubię gdy na trasie są różnie zbiegi , umiem wtedy się „puścić” i jest to czas na mały odpoczynek. Tym razem był to tylko z kroku na krok większy ból. Pozostały już niecałe 4 km biegu. A ja cały czas modliłam się żeby nogi przestały kuć. Na szczęście na swojej drodze spotkałam chłopaka, któremu sporo zawdzięczam. A był nim jak się okazało przyszły triathlonista ( który będzie debiutował w Suszu) biegł w czerwonej koszulce z napisem na plecach TRI-Saucony Rumia. Piotrek Suchenia bo tak nazywa się mój zbawiciel dociągnął mnie na metę. Dogonił mnie przed 18km kiedy widział, że dogania mnie Litwinka postawił mi pomóc kazał wskoczyć na plecy, czasem nawet go poganiałam ale każdy wzrost tempa wiązał się z natychmiastowymi kurczami. Piotrem wtedy mi odbiegał ale kiedy widziała, że zostaje z tyłu zwalniał i mnie mobilizował. Na 3km przed metą dogoniła mnie mistrzyni Litwy w półmaratonie, którą też prowadził jakiś chłopak. Ja już traciłam głowę, nie chciałam jej puścić ale też bałam się o swoje nogi. Suchy uratował mi wtedy życie. Krzyczał do mnie, że nie mogę się jej dać, że ona jest słaba, że jeszcze to już końcówka że jestem silna że nie mam myśleć o bólu. Dało mi to dużo siły i na ostatnim kilometrze dodawał mi sił. Na niespełna 500m do mety zaczęliśmy finiszować, odbiegłam Litwince a na ostatnich 200m kiedy zobaczyliśmy zegar i że zbliża się 1h 15’ dołożyliśmy jeszcze do pieca. Udało się pobiec poniżej godziny piętnastu. Na mecie zameldowałam się z czasem 1h14’51” który dał mi 6 miejsce w śród kobiet a 37 w open [...]
źródło: www.agnieszkajerzyk.pl



 
 
 


 Na finiszu prawie wyciągnąłem kopyta, tak się zmęczyłem, masakra, ale cóż... stało się tak, jak myślałem...

Niebawem wrócę do tego tematu i wrzucę jeszcze kilka fajnych fotek...

Zapomniałem dodać, na "osłodę" wygrałem klasyfikację Pracowników Administracji Publicznej i Samorządowej :)
czwartek, 24 marca 2011

postheadericon sportowiec czy oszust?

Zapraszam do przeczytania bardzo ciekawego artykułu Michała Walczewskiego, redaktora naczelnego Maratonów Polskich na temat biegania bez numerów startowych.
...zapraszam do dyskusji na forum :)

postheadericon tri

Moje nowe zabawki... ;)
 Pianka do pływania: Sailfish G-Range


Trek 2.1 - co prawda to model z dolnej półki, ale w zupełności mi wystarczy.

środa, 23 marca 2011

postheadericon pierwszy start w 2011 roku...

W najbliższą niedzielę wystartuję po raz pierwszy w tym roku, już mnie nosi i łapię ciśnienie na mocniejsze bieganie, ponieważ ostatni raz ścigałem się...prawie pół roku temu... to wręcz niedopuszczalne, ale cóż. Odbiję sobie ;) Do Warszawy jedziemy w piątek po pracy, w sobotę Iwona startuje w sztafecie i najprawdopodobniej z okazji, że będzie brakować jednej osoby do zamknięcia składu, będę zmuszony zrobić 25 minutowy rozruch :) Nie będę się ścigał, nie, już powiedziałem, że jak mam biec to po 5'/km albo i wolniej - będę zaniżał średnią dziewczynom, mam nadzieję, że mnie nie pobiją ;)
W niedzielę start w półmaratonie. Startowałem tam w 2007 roku i nabiegałem drugi wynik w karierze, w ubiegłym roku biegałem podczas półmaratonu trening a w tym... Jak będzie w tym roku? Szczerze, to nie mam zielonego pojęcia na ile mnie stać i w jakiej jestem formie czy bezformiu ... Mam małe problemy ze zdrowiem, albo mi się tak wydaje tylko i szukam dziury w całym, ale pewne objawy coraz bardziej mnie niepokoją, lecz to zostawię sobie na później. Jutro zrobię badania krwi a na następną środę jestem umówiony u lekarza... Czego oczekuję po tym starcie? Odblokowania się i zobaczenia w jakiej jestem dyspozycji. Treningi, szczególnie te szybsze nie wychodziły zadowalająco, to był główny powód zapisania się do specjalisty, ale może to skutek przesilenia wiosennego, biorytmu lub przemęczenia... oby. Jak chce pobiec? Mocno, bez odpuszczania, ale z głową. Mam nadzieję, że nie dostanę zjazdu w okolicy 18km i będzie szansa na dobry wynik. Zamierzam zabrać się z kobietami, ale nie wiem czy nie będzie to za szybkie tempo. Zaczynać po 3'20/km szczególnie przy mojej "formie" nie uśmiecha mi się. Optymalnie najlepszy byłby spokojny początek, czyli piątka po 3'30 a potem lekkie przyspieszenie, ale jak będzie... zobaczymy :) ... Marzeniem byłoby zakręcić się w okolicy wyniku z ubiegłego roku z Piły, ale to może być ciężkie do zrealizowania...
...nie ma co gdybać, trzeba robić swoje!

postheadericon cross smętowski

W ubiegły weekend, w Smętowie odbyły się zawody w biegach przełajowych - CROSS SMĘTOWSKI. Na kilka tygodni przed zawodami zostałem poproszony przez organizatora - Karola Nowakowskiego o użyczenie mojego motta "My Run - My Passion" do wykorzystania na kubkach promujących imprezę. Wczoraj otrzymałem taki pamiątkowy kubek :) Jak wyszedł, oceńcie sami, mi się bardzo podoba.
 
poniedziałek, 21 marca 2011

postheadericon kilka porad przed "połówką" ;)

Zapraszam do zapoznania się z kilkoma cennymi poradami na temat przygotowań do startu w półmaratonie oraz do samego startu. Porady możecie przeczytać na portalu www.bieganie.pl w dziale poświęconym Półmaratonowi Warszawskiemu.

sobota, 19 marca 2011

postheadericon WB3

Dziś po raz pierwszy od... września :) biegałem WB3, czyli popularnie mówiąc trzeci zakres. Pierwotnie miał być sprawdzian (test biegowy), ale nie było odpowiednich warunków pogodowych, by móc przeprowadzić taki test. W każdym razie planowałem polecieć spokojnie, lekko progresywnie lecz lekko nie wyszło :) Biegałem na odcinku 1,5km w jedną i 1,5km w drugą stronę, zaliczając po drodze... półkilometrowy prawie podbieg i nawrót o 180 stopni :) tak, że czasy osiągnięte na tych odcinkach nie są aż tak miarodajne. 
Kilka wykresów obrazujących ten trening:
wysokość / dystans
różnica wysokości
tempo / dystans
czas w strefach: pod górę, płasko, z góry

Czyli ni jak ma się taki trening do biegania po bieżni czy płaskim i prostym odcinku. Spowodowane jest to tym, że raz nie ma czasu żeby jeździć i szukać stadionu, dwa nawet jakbym pojechał na siłę do Pucka czy Rumi to w Pucku wywiałoby mnie za wszystkie czasy a w Rumi utonąłbym w błocie a trzy to fakt że na zawodach nigdy nie będzie płasko, prosto, równo i bezwietrznie. 

Jak to wygląda tętnowo, oczywiście "wysoko, bo był to pierwszy "mocny" trening i dokładnie widać tu, że HR rośnie, rośnie, rośnie do połowy następnie delikatnie spada i znów na podbiegu rośnie. Nie ma ostrego przejścia wykresu w górę i można zaobserwować stan st-st, czyli stabilizacji funkcjonalnej.

Na tym treningu najważniejsze było samopoczucie, dopiero następną sprawą było tętno i zakwaszenie, które oscylowało wysoko, nawet za wysoko jak na te prędkości bo w granicach 5,5mmol/l ale akurat w tym przypadku jest to całkowicie wytłumaczalne i nie trzeba się tym martwić.

Pierwsza trójka wyszła w 10:40 na HRavg 181, druga również w 10:40 na HRavg 182 a ostatnia w 10:52 (specjalnie zwolniłem) i tu HRavg = 179. Na koniec wykonałem 3 razy 1 minuta luźnego, swobodnego biegu po 330-320m a mleczany spadły do 5,1 mmol/l (niedawno przy tej prędkości miałem ponad 8mmol/l).


Na koniec treningu dostałem miłą informację od jednego z moich podopiecznych, który szykuje się do maratonu w Paryżu a startował na Maniackiej Dziesiątce "33:12 :-)" czyli nowa życiówka i to z roboty do maratonu, biegana bez żadnego tempa z samych kilometrów, spokojnego WB2 i siły biegowej :)
...to tak na podsumowanie :)


...dziś o 21:30 uczta dla oka... KSW 15, czyli MMA w najlepszym wydaniu!!! Będzie się działo!


czwartek, 17 marca 2011

postheadericon Trening Iwony

Wczoraj Iwona zaplanowany miała na treningu bieg ciągły w II zakresie intensywności, który miał dać kilka odpowiedzi na temat formy, zakresów HR i prędkości. Jako że nie ma zbytniej możliwości zrobienia testu biegowego, musimy monitorować treningi, patrzeć, mierzyć i obserwować co się dzieje. Pierwszym startem, w którym Iwona weźmie udział będzie bieg kontrolny na 5km w Warszawie w ramach sztafety 5x5 a startem docelowym na wiosnę, będzie półmaraton we Wiedniu.
Wczorajszy WB2BC biegany był na "Czarnej Drodze", czyli na pagórkowatej trasie o nawierzchni asfaltowej. Bieg ten miał być bardzo spokojny z jedną zmianą prędkości i przerwą po 5km na pobranie kwasu mlekowego, tak że przerwa wyniosła mniej niż 30 sekund. Pierwsze 5km Iwona miała biec na HR do 168 a drugą piątkę do 173, dodam że HRavg z wrześniowego maratonu w Berlinie wyszło 174 a z półmaratonu w Pile i Pucku 180. Jak wyszedł ten trening... mile się zaskoczyłem, ba nawet bardzo mile. Pierwsza piątka była naprawdę bardzo spokojna i delikatna, bo po 5'35/km a LA=1,4mmol/l... komentarz chyba jest zbędny... po 5km Iwona przyspieszyła i druga część 10km dystansu wyszła po 5'23/km, czyli o 12 sek/km! To dużo, szczególnie mając na uwadze profil trasy.
 
Całość wyszła spokojnie bo po 5'29/km a zakwaszenie... 1,3/mmol/l!!!! Czyli pomimo szybszego biegu mleczany spadły. Myślałem, że to wina aparatu, czy błąd pomiaru, więc szybko wykonaliśmy druga próbę i tu znów zaskoczenie... wynik wyszedł 0,7mmol/l!!! Oczywiście pomimo pomiaru tętna, zakwaszenia najważniejsze jest samopoczucie i "luz", ale z odczuć Iwony po treningu tak tez było. Bieg był spokojny, luźny, delikatny i swobodny. Chyba nadszedł czas, by lekko przykręcić śrubkę i wejść w mocniejsze obciążenia. Jeszcze co do trasy, prędkość na 1km na tym odcinku w porównaniu do płaskiego odcinka wynosi ~3-5"/km... więc to tym bardziej cieszy.
Ważna uwaga: raz to samopoczucie, dwa to tętno i mleczany, trzy prędkość... i wszystko jasne.

Przed treningiem miałem zabawną sytuację. Na parkingu bawiły się dwa młode kotki. W pewnym momencie z lasu wyskoczyły 2 psy, jeden kot wskoczył na drzewo, drugi schował się pod samochód. Psy pogoniłem, ale kot siedział na drzewie i nie mógł zejść, było naprawdę wysoko, około 8m.
Za żadne skarby nie dal się namówić na zejście, nie umiał. Wziąłem z auta dużą niebieską torbę z Ikei i chciałem go namówić do wskoczenia do niej ;) w pewnym momencie zaczął się gimnastykować, obrócił się do góry nogami i zleciał w dół... częściowo do mojej torby, po czym uciekł pod samochód... i po chwili wraz z drugim kotem ulokowali się w silniku! Musiałem otworzyć pokrywę i wygonić je z środka, jak wygoniłem to usiadły sobie na oponie, pod nadkolem... :)
...a ludzie mówią, że bieganie jest nudne ;)
wtorek, 15 marca 2011

postheadericon zmęczenie materiału

Ostatni tydzień udowodnił mi, że ciężko jest wszystko pogodzić i poskładać tak, by grało. Poranne pływanie, praca, drugi trening i tak w kółko, szczególnie kiedy następuje wzrost obciążeń dochodzi zmiana pogody i szaleje biorytm a do tego dochodzą domowe obowiązki, jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. 
Tydzień objętościowo skromny, bo tylko 97,5km na nogach + niecałe 5km w wodzie, ale za to intensywność była naprawdę solidna. Wszystkie treningi nie wyszły niestety tak, jak chciałem, szczególnie sobotnie BNP, ale cóż... człowiek nie maszyna ;)
W tym tygodniu najważniejszymi jednostkami treningowymi była wtorkowa siła, która zaważyła o dalszych treningach, środowy WB2, piątkowa siła i sobotni BNP. Siła, która robiłem we wtorek to "tylko" 10 x 150m wieloskok pod górę, w tym 3 ostatnie powtórzenia w maxa... powiem szczerze, dawno się tak nie zarąbałem, było naprawdę ciężko, ale trening wykonałem w 100%. W środę oczywiście nie było kiedy odpocząć, bo wtorkowe bieganie skończyłem przed 21 a w środę o 6:30 już moczyłem tyłek w wodzie a o 16:30, po 8 godzinach w robocie biegałem ciągły na alejce. Trening ten robiłem po części z Andrzejem, który dołączał się co jakiś czas i biegł ze mną około 1km, po czym czekał aż przebiegnę i znów... W sumie wyszło 15km po 3'57 ale czułem i to bardzo mocno wczorajsze wieloskoki i poranne pływanie, więc i samopoczucie było do bani i mleczany były wysokie, bo aż 2,7mmol/l. W czwartek potupałem regeneracyjne 8km po 5' a w piątek dobiłem się znów siłą, którą lekko zmodyfikowałem. Robiłem 8 powtórzeń po 100m wieloskoku przechodząc w 50m podbieg a na koniec oczywiście rytmy. Trening biegałem w Parku Miejskim, który ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu rozświetlił się w końcu w całości światłem latarni :) Poprzednio były ciemne odcinki i ledwo co było widać czubek butów.
Sobotni trening BNP 14km zapowiadał się ciekawie, w planie było 6km po 4'00 + 4km po 3'50- 45 + 2km po 3'35-30 + 1km po 3'25-20 + 1km po 3'15-10... niestety na drugiej zmianie prędkości czułem, że nie podołam tym prędkościom. Byłem najnormalniej na świecie zarąbany :) a dawno mi się to nie zdarzyło. W każdym razie cały trening wyszedł po 3'48 na mega wysokim jak na ta prędkość tętnie = 183, ale to nic... pobiłem swój rekord w wysokości zakwaszenia, które wyszło 12,5mmol/l!!!! To chyba dawka śmiertelna :)
Po treningu szybki prysznic, na zakupy i do Malborka, gdzie wykonałem niedzielne tup tup tup :)
Nie wiem, co mi odbiło, że posłuchałem Iwony, ale na treningu byliśmy już o 9:00. Podjechaliśmy na stadion OSiR Malbork, gdzie pod przewodnictwem Marka "Gulunka" Mroza, zbierała się na niedzielny trening Grupa Malbork (www.grupamalbork.pl).
Oczywiście nie byłbym sobą, jakbym nie zabrał na trening komórki i nie uwiecznił fotek z 18km wybiegania, które zrobiłem na drodze do Nowego Stawu. Biegło się fantastycznie, spokojnie, bardzo wolno, wręcz rekreacyjnie, turystycznie i krajoznawczo, z nóżki na nóżkę z uśmiechem na twarzy. Słonko świeciło, było ciepło a na szosie nie było w ogóle ruchu. 

Zamek Krzyżacki w Malborku
droga na Nowy Staw, płaska, prowadząca przez okoliczne wioski, dobra trasa na długie treningi
kotek ;) 
Typowy obraz polskich wiosek, po PGRowskich...
tam kiedyś był pewnie PGR...
prosta droga, nic tylko przycisnąć i...
...bez komentarza
typowy wiejski sklepik spożywczo monopolowy
:) 
zapomniana stacja kolejowa
18km -1:29, czyli tup tup tup ;) 
Iwona :) 
chwila pozowania ;) tzn. rozciągania ;) 
sam się zdziwiłem, że tak wysoko nogę podniosłem...
Marek na swojej Hondzie ;)
Tak, więc zakończył się kolejny przebiegany i przepływany tydzień. Kolejny będzie przeznaczony na aktywny wypoczynek , mało km, żadnej siły, jeden ciągły, 30-stka i sprawdzian, który mam nadzieję uda się wykonać w Pucku na tartanie.


Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...