sobota, 7 stycznia 2012

postheadericon UWAGA! UWAGA! UWAGA!

Kochane robaczki, to ostatni wpis na tym blogu w tym miejscu (chyba) ...niczego w życiu nie można być pewnym, ale do rzeczy.

Od dziś, tj. od 7 stycznia przenoszę swoją blogową działalność na oficjalną WWW, której adres doskonale znacie :) 




gdzie wszystkich serdecznie zapraszam :) 







...a to kawałek, który od pewnego czasu za mną chodzi :) :) :) całkiem fajna disco polowa nuta :)
czwartek, 5 stycznia 2012

postheadericon trajlon... i wszystko jasne ;)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

postheadericon 2011 w kilku cyferkach...

Rok 2011 przeszedł do historii. Post podsumowujący starty został już jakiś czas napisany, więc teraz przyszło mi tylko podliczyć i podsumować wszystkie cyferki i liczby, które przeszły przez moje ręce i nogi ;) 

Patrząc pod kątem biegania wyszło jako tako, bez rewelacji, ale jako że człowiek cierpi na chroniczny brak wolnego czasu wolnego, zawodowo pracuje i nie ma czasu na taki trening jaki by chciał zrealizować to ten rok zamknąłem z liczbą 4325,5 przebiegniętych kilometrów. Uważam to jednak za dobry wynik.

Rower... tu praktycznie uczyłem się jeździć i zrobiłem tyle km, co większość triathlonistów robi w półtora miesiąca a większa większość amatorów przez 3-4 miesiące. Na dwóch kółkach pokonałem jedynie 772,3km :)
Obiecuję poprawę, szczególnie że kurierem nadciąga pewna mała zabawka, która znając życie przyprawi moją Iwonkę o ból głowy, ale cóż... wyrozumiała i kochana żona to skarb :* 

Woda... 2 108 długości basenów, czyli 52,7km  wodzie. Tyle wynosi mój ubiegłoroczny rekord. W tym roku będzie o wiele, wiele więcej!

Cóż, to by było na tyle...

... w Nowym 2012 Roku życzę wszystkim czytelnikom mojego bloga jeszcze raz wszystkiego co najlepsze, najzdrowsze, najwspanialsze, wymarzone :) Trzymajcie się ciepło i zaglądajcie tu jeszcze częściej niż teraz, chociaż za chwilę przenoszę się na inną stronę, ale o tym wkrótce...


środa, 28 grudnia 2011

postheadericon święta, święta i po świętach... (nareszcie)

SWIM, BIKE, RUN, EAT, SLEEP  - REPEAT!
Święta, święta i po świętach... stanąłem nawet na wagę i to po treningu i to nawet nie byle jakim, bo po 20km wybieganiu, co prawda od razu po biegu wlałem w siebie 0,7l ;) gainera ale waga lekko mnie zaskoczyła, ba powiem więcej zmasakrowała chociaż to chyba najbardziej delikatne określenie :( myślę, że to wina wilgoci i baterii bo przecież nie możliwe, żebym był takim klopsem... kotletem...tragedyja... 72,4kg... a w październiku było poniżej 68kg. Wmawiam sobie, że ma na to wpływ rozbudowa masy mięśniowej - to przez pływanie, ale chyba trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i coś zrobić ze sobą, ale co... ??? Wracając jednak do treningów to nie jest aż tak źle. Jest całkiem całkiem sympatycznie, żeby tylko nie zapeszyć... W piątek zrobiłem wybieganie przed siłą po 4'49/km czyli coś się stabilizuje i wraca do normy, po wybieganiu 10 x 150m w górę a całość na dodatek biegałem w parku, gdzie znalazłem fajną pętelkę o długości 2,2km, czyli można ganiać w nocy o północy po oświetlonych alejkach, ale o parku będzie kiedyś indziej. W sobotę, czyli w wigilię oczywiście również trenowałem, biegałem zgodnie z planem 10 x 1' / 1' i było bardzo fajnie, nogi się lekko rozkręciły ale od wieczora zaczęło się obżarstwo... ech... w niedzielę podobnie... cały dzień jedzenia, nie wiem, jak człowiek potrafi zmieścić tyle pokarmu w środku :] to ciężko wytłumaczalne... Poniedziałek - 20 stka wybiegania po 4'49/km na czarnej drodze a wtorek miała być 12 stka ale wyszła 15 stka po witomińskich lasach, znów zaliczałem kilka zdrowych górskich premii ale to, co wydarzyło się między 18:30 a 20:00 przerosło moje najśmielsze oczekiwania... Pojechałem na pływalnię i zaplanowałem sobie taki delikatny trening, trochę tego, trochę tamtego, generalnie mniej więcej taki trening: 200m rozpływanie + 25m + 50m + 75m + 100m ramiona do kraula z deską między kulasami + 2 x 25m NN z jedną płetwą + 50m NN z dwiem płetwami + 4 x 25m kraul i tak kilka razy, ale dostaliśmy inne dyspozycje z "góry" i trening poprowadził kolega, który rozmienił 1/2IM w Borównie a ja po pewnym czasie przestałem liczyć długości... po jakiejś godzinie z małym haczykiem koleżanka stwierdziła, to mamy już 3km... extra... całość wyszła 3,7km co stanowi mój nowy PB :) :) :) z czego jestem bardzo zadowolony. Wiem, że to mało, szczególnie w porównaniu z tym co robią pływacy i wyczynowi triathloniści, ale oni nie biegają po 600 - 700km miesięcznie :) co dla biegaczy nie stanowi żadnego problemu :)

To był bardzo dobry trening!


wtorek, 27 grudnia 2011

postheadericon czarna droga

 
W niedzielę biegałem 20km wybieganie na "Czarnej Drodze" nieopodal Wejherowa, miejscu które można śmiało nazwać mekką maratończyków :) Jest to leśna droga prowadząca przez Puszczę Darżlubską, na której jeżeli czas i pogoda dopisuje biegam większą większość treningów a szczególnie akcentów. Droga nie jest płaska ani prosta, jest pagórkowata, zakręcona i naprawdę można na niej się zmęczyć i to nieźle, ale treningi tam przerobione oddają potem na zawodach, więc warto tam trenować.


 ...tu się wszystko zaczyna...
 "0"
 co kilometr na ulicy oraz na drzewach są namalowane wyraźne, białe cyferki a co 0,5km "kreski"
na około 1,7km znajduje się leśniczówka z wielkim leśnym parkingiem

na którym można zaparkować furę i z tego miejsca rozpocząć trening, parking jest tuż przy "2km" więc nie trzeba nic kombinować

obok leśniczówki pasą się koniki


 "2km"
 trójka na biało a na pomarańczowo nawrót z zawodów organizowanych na 10km


czwórka, tu również można zaparkować samochód na małym leśnym parkingu i skręcić w prawo na cd. czarnej albo pocisnąć w lewo niecały kilometr do kolejnej leśniczówki i ścieżki edukacyjnej "Muza"- ten szlaban po prawej to ten "słynny" z zimowej akcji WRC...

 do 5km jest cały czas pod górę, ale nie wiem czemu to mój ulubiony odcinek, najlepiej mi się na nim biega, a żeby było śmieszniej to właśnie pod górę
 szósteczka, ten odcinek również wiedzie cały czas w górę... czyli od czwórki mamy 2km podbieg
"7"
 "8" i od tego momentu droga aż do samego Darżlubia idzie w dół
 dziewięć,
 szlaban przed dychą
dycha i można zawracać... droga prowadzi jeszcze ponad 2km lekko w dół i po dobiegnięciu do skrzyżowania można w prawo cisnąć na Puck albo w lewo do Piaśnicy Wielkiej, często tamtędy jeździłem na rowerze, bardzo fajna i sympatyczna trasa
 po kilku wichurach na drodze leżało sporo zwalonych drzew...
 można sobie przycupnąć i odsapnąć pod daszkiem ;)
w powrotnej drodze na 6km spotkałem moja Iwonkę z Wiolką na rozbieganiu :)
 
to chyba najlepsze i najładniejsze miejsce na treningi, wokół rozpościerają się piaśnickie lasy, gdzie można biegać i biegać i biegać... a do Morza Bałtyckiego jest około 25km :)
26 grudnia 2011 - 10 stopni...

...i wszystko jasne!!!


sobota, 24 grudnia 2011

postheadericon Wesołych Świat!

piątek, 23 grudnia 2011

postheadericon biegowo

Trenuję już półtora tygodnia i oczywiście przygody i niespodziewane niespodziewanki muszą być... W każdym razie po kopniaku w tylną część ciała w Sztumie, od poniedziałku zacząłem realizację planu :) W poniedziałek zrobiłem spokojne wybieganie 10km po 5' z haczykiem/km i poprowadziłem trening BiegamBoLubię w Gdyni :) We wtorek biegałem BNP... 14km, fajny trening, który ostro mnie zmęczył, ale tak trzeba było :) Nie ma lipy, nie ma opierdzielania się. Biegałem na alejce Sopot - WMG, w miejscu gdzie dawno temu wykonywałem 90% moich treningów. Trening polegał na stopniowym przyspieszaniu, co 2km o 10", oczywiście ciężko było to zrealizować, gdyż "pozapominałem" jak się biega wg tempa, ale cóż... Rozpocząłem planowo po 5'00/km i skończyłem również planowo :) było męcząco :) :) :) średnia prędkość z całego treningu wyszła 4'28 a tętno ...166 :) nieźle się zapuściłem...W środę zrealizowałem dwunastkę i rytmy, a w czwartek... dycha + siła ogólna, którą zacząłem realizować w parku na placu zabaw ;) i mini ścieżce zdrowia, co było bardzo trafnym rozwiązaniem. W piątek biegałem w Gdyni, na moich dawnych terenach, gdzie kiedyś realizowałem praktycznie każdy trening. Było sympatycznie, chociaż znów musiałem nieźle na wiosłować, żeby zrealizować małą zabawę biegową, ósemeczka + 15 x 30" / 30" przyspieszenia. Sobotę miałem... wolną :) :) :) W niedzielę wybraliśmy się z Iwoną do Dębek, gdzie w końcu wiał jakiś logiczny wiatr z zachodu, było zimno i co chwilę padało, więc pogoda iście północna i wymarzona do treningu akurat w tamtym miejscu. Było bardzo fajnie. Duża fala, w Białogórze praktycznie cała plaża była pod wodą a w okolicy Wierzchucina kilka razy zaatakował mnie grząski piasek i musiałem ratować się ucieczką.
W poniedziałek przed treningiem wykonałem krótką gimnastykę siłową, czyli brzuch, grzbiet, ramiona, drążek, wspięcia na palce i następnie na bulwarze delikatną dyszkę rozbiegania. We wtorek po raz drugi czekało alejkowe BNP, ale tym razem 16km. Zacząłem po 5'05 a kończyłem po 3'55... lekko nie było, ale zarówno prędkość z całego treningu, jak i HR były lepsze niż przed tygodniem. Niestety, w połowie zaczął mocno boleć mnie mm.piszczelowy i nie pomogła na niego nawet krioterapia w lodowatej Zatoce Gdańskiej, w której temperatura o tej porze roku jest naprawdę bardzo niska, brrrrrrrrrrr...... chyba nie zostanę Morsem :( Po bieganiu, pojechałem w te pędy na trening pływacki, gdzie nie było zmiłuj się i machnęliśmy około 2,5km. Przeżyłem :) Środę i czwartek biegowo musiałem niestety odpuścić, ze względu na bolący mięsień, ale w czwartek znów trenowałem w wodzie. Zakupiłem nowe okularki, znalazłem nowy stary czepek z Aquathlonu i przez półtorej godziny Piter męczył nas na wszystkie możliwe pływackie sposoby ;) Najbardziej chyba dały mi się we znaki odcinki, pływane pod koniec treningu. 8 x 25m bardzo mocno, w taki sposób, żeby zmieścić się z dystansem i odpoczynkiem odpowiednio w 30, 40, 50 i 60 sekund. Czyli pierwsze 2 były jak na nasze skromne możliwości naprawdę wymagające. Wiem, że dla pływaków to tempo rozgrzewkowe, ale nie dla nas ;) W każdym razie znów ten trening dał ostro w kość, ale o to chodzi. Na zawodach będzie jeszcze ciężej...

...Susz tuż tuż, co prawda sprint, ale to podobno gorsze od 1/2 IM :) Co do 1/2 IM to cel jest w tym roku prosty, Borówno 4:5X i nie ma innej opcji!

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...