poniedziałek, 28 lutego 2011
Chciałoby się rzecz... tradycyjnie 110km wybieganych w tym tygodniu i tak też było + jedynie 2 treningi w wodzie, suma sumarum 8 treningów zrealizowanych, więc tydzień całkiem całkiem udany. Nie wiem, czy się starzeję, czy to ta pogoda, ale nie mam ochoty na żadne hardcorove treningi, bieganie na kosmicznych tempach. Wolę sobie spokojnie potuptać, zrobić porządną ale spokojną siłę, dwa spokojne ciągłe i jakieś dłuższe wybieganie, niż fisiować, jak to było w ubiegłych latach.
W tym tygodniu biegałem 2 x WB2BC, w środę 12,5km a w sobotę 13km...
W środę biegałem zakres na alejce Sopot - Gdańsk, czyli prawie po płaskim, równym odcinku, pogoda była dobra, chociaż temperatura oscylowała w okolicy - 10 stopni, ale nie wiało.
Biegło się dobrze, pomimo tego, że trening robiłem praktycznie bezpośrednio po wyjściu z pracy. Całość wyszła po 4'00 na HRavg 172 przy zakwaszeniu 1,6mmol/l, czyli nisko. Czułem się bardzo dobrze, a co najważniejsze mogłem pobiec ten trening szybciej.
Jak było w sobotę... biegałem na czarnej drodze, był ciepło około -2 stopni i świeciło słońce. Ubrałem się niestety za ciepło i nie wypocząłem po piątkowym "maratonie" kiedy do pracy wyszedłem przed 6 rano, a wróciłem do domu po 22 po drodze robiąc 2 treningi...
Trasa, wiadomo... ciężka, sporo pod górę + śnieżne podłoże + ciepło + zmęczenie po piątku... wszystko to nałożyło się niestety na siebie i ten trening strasznie męczyłem. Całość wyszła po 4'05, na tętnie 176 ale zakwaszenie było wysokie bo aż 2,8mmol/l. Po treningu, co nie zdarza mi się za często, musiałem się przespać pół godzinki, żeby zacząć normalnie funkcjonować i być w stanie prowadzić.
Jakie wnioski co do WB2BC albo innego treningu, nie istotne czy BC1, BC3 czy BNP... Planując taki trening musimy dostosować całość do otaczających nas warunków. Musimy wziąć pod uwagę temperaturę, nasłonecznienie, stan nawierzchni, profil trasy i samopoczucie - które jest kluczowe w tym momencie, szczególnie podczas treningów "tlenowych" jakim jest w/w "II zakres". Niekiedy wystarczy pobiec go o 5-10 a nawet 15"/km wolniej, niż za szybko i potem męczyć się, tu nie o to chodzi. Organizm sam powie czy jest dobrze czy źle dając nam wiele znaków, min. wysokość HR czy częstotliwość oddechu. Jeżeli oddychamy, jak lokomotywa i brakuje nam tlenu, czyli więcej wydalamy CO2 niż pobieramy O2 (w wypadku WB2) lepiej zaciągnąć ręczny i zluzować. Nic na siłę.

Po treningu, drzemce i obiadku pojechaliśmy z Iwoną i Andrzejem do kina na "Czarny Czwartek". Długo czekałem na ten film, pewnie dlatego, że jestem z pochodzenia Gdynianinem, Tata pracował w stoczni, co prawda w Gdańskiej (ówcześnie im. Lenina) a dopiero później w Gdyńskiej (Komuny Paryskiej) ale to kawałek naszej polskiej i gdyńskiej historii, która należy pielęgnować, by nigdy nie została zapomniana a ludzie dostrzegli, szczególnie młodzież, jak to kiedyś było. Film bardzo mnie poruszył, był smutny, dający do myślenia. Zawierał wiele brutalnych scen, jednakże najbardziej zdziwiło mnie, że nie wspomniano ani słowem o "generale"... a szkoda... Pierwszy raz byłem świadkiem, kiedy ludzie opuszczali salę w milczeniu i nostalgii, niektórzy siedzieli w zadumie inni mieli łzy w oczach. Ciężki kawałek polskiej historii, bardzo bolesny dla niektórych, którzy poprzez pryzmat sali kinowej po raz kolejny znaleźli się oko w oko z mordercami wypełniającymi rozkazy płatnych pachołków Rosji... "Z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela"... warto wybrać się na ten film.
Gdynia, grudzień 1970 r.: demonstranci niosą na drzwiach zwłoki 18-letniego Zbigniewa Godlewskiego. Scena ta została uwieczniona w „Balladzie o Janku Wiśniewskim”. / fot. IPN

Niedzielny trening zapowiadał się ciekawie, 2 godzinki wybiegania po lesie, to było to, czego oczekiwałem, pogoda w miarę ok, chociaż trochę wiało, ale tragedii nie było. Podjechałem z Iwoną na czarną drogę, Iwona biegała dyszkę ciągłego a ja pobiegłem od "0" do "10" i z powrotem do domu, czyli w sumie zrobiłem 26km po górkach.
Całość wyszła zadowalająco dobrze pomimo, że ostatnie 6km biegłem pod wiatr. Śr/km wyszła 4'43 na średnim tętnie 153, ale najważniejsze że czułem luz i nie byłem zmęczony :)
Przede mną kolejny tydzień...
Luty zamknąłem z liczbą jedynych 403km, od początku roku wybiegałem 838km, w 2009 roku w tym samym czasie było 823km a w 2010 równiutki tysiąc :) Zobaczymy, co z tego wyjdzie na wiosnę...
czwartek, 24 lutego 2011

postheadericon zamarznięta zatoka gdańska - 23.02.2011

 
 
 

N O R D L A N D
(Sopot, zamarznięta Zatoka Gdańska na długości około 2km)
środa, 23 lutego 2011

postheadericon zróżnicowana siła biegowa

Od 2 tygodni zmieniłem trening siły biegowej. Zrezygnowałem z moich ulubionych podbiegów, 100, 200, 300, 400, 500 i dłuższych (rok temu były nawet kilometrowe) na rzecz zróżnicowanej siły biegowej, którą kiedyś mocno katowałem. Na pierwszy ogień poszedł skip A pod górkę. Nie jest może tego nie wiadomo ile, ale po kilku jednostkach czuję, że ten trening wchodzi w nogi i dobrze na mnie oddziałuje. Pierwszym treningiem skipowym, było 10x100m skipu A, kolejny to 8x125m a na wczorajszym już 8x150m. Oczywiście daleko mi do kolegi, który potrafił zrobić 10x300m wieloskoku pod górę, ale docelowym treningiem będzie 10x150m właśnie wieloskoku i właśnie pod górkę, co to znaczy i z czym to się je... spróbujcie sami. Ostrzegam, to kontuzjogenny i bardzo wymagający środek treningowy, przeznaczony dla osób z bogatym bagażem treningowym, ale jednocześnie skuteczny i dający niezłą petardę w nodze ;)
Jeżeli mówimy o sile, często stosowałem mnogość ćwiczeń, które zaczynały się od skipu A, przechodziły przez skip C, wyskok, defiladę na wieloskoku kończąc. Był to bardzo fajny zestaw ćwiczeń, dający również konkretne efekty.
Podsumowując... druga połówka w maratonie, to właśnie... siła.
 
 Wracając do siły... dostałem wczoraj maila od kolegi z Grunwaldu Poznań, czołowego polskiego biegacza na orientację, który udostępnił mi swoje dzienniczki treningowe i na ich podstawie napisałem swoją pracę magisterską pt. "Struktura i dynamika obciążeń treningowych w rocznym cyklu biegacza na orientację".
Mail był następujący:

Docelowo powinieneś mieć trening jaki dostałem kiedyś od Rutkowskiego…
10x400 m skip A z przejściem w 50m rytm + 50 trucht + 50 rytm…. No i powrót J ( na dodatek trafiło się w deszczu +5 stopni na reglach – coś na charakter )
Albo też raz było to samo tylko rozbite na 5x200 skipA/50/50/50 + 5x400 skipA/50/50/50 + 5x200 skipA/50/50/50

To były czasy J
Pozdrawiam
Banan
Jazda na maxa, bez trzymanki - ale to chyba najdelikatniejsze określenie na taki trening :) Przy okazji zapraszam serdecznie na blog Roberta, warto zapoznać się z charakterystyką dyscypliny, jaką jest bieg na orientację. Niektórzy myślą, że to spacerowanie po lesie z mapą i w ramach odpoczynku zrywanie jagód...
poniedziałek, 21 lutego 2011

postheadericon zapraszam na facebooka

postheadericon poniedziałek

5:40... rozpoczyna się delikatnie...
..."I see trees of green........ red roses too .
I see them bloom..... for me and you .
And I think to myself.... what a wonderful world"
- dzwonek budzika, który szybko wyłączam, przeciągam się i wstaję z wyrka, wychodzę z sypialni, zamykam drzwi, Iwona jeszcze śpi, wchodzę do salonu, podkręcam ogrzewanie na maxa, zamykam balkon, odsłaniam roletę, zerkam na termometr, jest -11 stopni... w głowie pytanie "odpali, czy nie odpali...?" Wstawiam wodę, wyjmuję masło z lodówki i skręcam do łazienki... szybko, krótko, nie ma czasu. Wychodzę, mieszam odżywki, 2 bidony (jeden z odżywkami przed treningiem, drugi w trakcie), jem kawałek ciastka, żeby nie pływać z pustym żołądkiem, ubieram się... jest 5:54, po chwili wstaje Iwona, zaspana jak zawsze o tej porze. 5:57 wychodzę z domu, jest naprawdę zimno, samochód cały w śniegu i znów ta myśl... "odpali, czy nie odpali...?" ... otwieram drzwi, przekręcam kluczyk w stacyjce... odpalił :) Teraz trzeba szybko odśnieżyć, bo czasu mało... Ruszam, ogrzewanie na maxa, ciepło zrobi się dopiero przed dojazdem na pływalnię, muza na maxa - nie ma jak ciężkie uderzenie z rana i dzida... Na drodze spory ruch, całe szczęście, światła sprzyjają. 6:18 jestem na pływalni, rachu ciachu i gotowość bojowa. 6:32 skok do wody i na rozgrzewkę 400m kraul/klasyk a następnie, "ósemka" w nogi i jazda... tym razem piramidka, ramiona do kraula i... 100m-75m-50m-25m + 4x25m nogi do kraula w płetwach+ 25m - 50m - 75m - 100m, chwila oddechu i dalej 4 x 50m nogi do kraula w płetwach + 6 x 50m kraul... jest 7:18, czas wychodzić z wody i ruszać do pracy. Szybki prysznic, ubieranie, 6:29 wyjeżdżam spod pływalni MOSiR Rumia, po kilku km w samochodzie robi się ciepło, dzida przez miasto, obwodnica, lewy pas... escort wrc lpg przeżywa drugą młodość, skręt w prawo, odczekanie swoich minut w korku... jest 7:55, zdążę jeszcze do piekarni, mleko do kawy i ... pączek (nie mogłem sobie odmówić), w biurze jestem kilka minut po 8 :) Kawka i można popracować... do 16.... Dziś całe szczęście wolne od biegania, po pracy pojadę więc do Taty i posiedzę jakieś 2 godzinki i do domu wrócę pewnie w okolicy 20... może zdążę "Na wspólną"... ;)
niedziela, 20 lutego 2011

postheadericon show must go on...

Minął właśnie kolejny tydzień lutego, niestety kolejny kiedy pogoda daje się ostro we znaki i ciężko jest zrobić solidny i właściwy trening, szczególnie osiągać jakieś przyzwoite prędkości, ale cóż... jak się nie ma co się lubi... ;) Ten tydzień tradycyjnie zawarł w sobie 9 jednostek treningowych, czyli 6 biegu i 3 pływackie, przeżyłem w jednym kawałku i nie jestem aż tak wypompowany, chociaż jak do tego dodać 8 godzin pracy, poranne wstawanie i generalnie jazdę na wariackich papierach, dziwię się sobie, że jeszcze potrafię wszystko pogodzić.
W tym tygodniu zmieniłem trening siły biegowej, dodałem jeszcze jedną jednostkę SB i podbiegi zamieniłem na skip A, czuję, że będzie z tego przełożenie, ale do rzeczy...
Poniedziałek - 50' pływania, różne ćwiczenia, ale generalnie wszystko podporządkowane technice kraula z delikatną nutką wytrzymałości.
Wtorek - tu zaczęła się ostro psuć pogoda, rozpętała się solidna wichura i wiedziałem, że będzie coraz ciężej, jednakże zrobiłem swoje 10km wybiegania + 10 x 100m skipu A pod górkę i 5 przyspieszeń, było OK.
Środa - rano pływanko a wieczorem w planach II zakres... pytanie, "gdzie go biegać?" wichura, temperatura grubo poniżej zera a odczuwalna poniżej - 20 stopni... masakra. Pojechałem więc do klubu fitness "Olimp" w Wejherowie i kupiłem karnecik na "cardio", sala całkiem całkiem, 5 bieżni, kilka ergometrów wioślarskich i jakieś dziwaczne maszyny do chodzenia, ale najistotniejsze było to, że byłem tam jedynym facetem... dookoła ćwiczyło 11 kobiet... Zrobiłem 3km rozbiegania, ustawiłem przewyższenie na bieżni, prędkość i zacząłem "rzeźbić". Lało się ze mnie jakbym stal pod rynną, żadnego tlenu wokół, duszno i parno, masakra. Wymęczyłem 10km w 39:56, dotruchtałem 2km i finito. Powiem szczerze, że było masakrycznie :/
Czwartek - zaczęło się... jak o 16 zaczął padać śnieg, pada do teraz i wcale nie ma zamiaru przestać :/ Ubrałem się w 4 warstwy i poszedłem na 90' tuptania po wejherowskich ulicach. Zrobiłem bardzo delikatnie 17,3km ze średnią prędkością 5'12/km przy HRavg 145, najgorzej było pod wiatr...
Piątek - 6:30 do wody... po 300m rozgrzewce zaczęła się jazda... trener podzielił nas po 4 osoby na dwóch torach, mniej więcej pod kątem umiejętności, ci lepsi byli po prawej, gorsi (my) po lewej, na sygnał pływaliśmy 25m w płetwach kraulem technicznie i 25 spokojnie innym stylem, nie pamiętam ile było tych powtórzeń, bo mocno się zmęczyłem, ale to nie koniec... po tym ćwiczeniu miałem do przepłynięcia 6 x 100m kraulem, niby tylko 6 powtórzeń po 100m, ale na zmęczeniu technika już ucieka, szczególnie że przerwy odpoczynkowe nie były za długie a energetycznie jeszcze nie przerobiłem czwartkowego 17km wybiegania. Po sześciu setkach 4 mocne przyspieszenia, czyli 15m w maxa + 10m luz... i szybko do roboty a z roboty na trening w... kopnym śniegu. Dyszka po 5'10 i 8 x 125m skipu A pod górkę + 5x100m/100m R... Podczas tego treningu nastawiałem się psychicznie na sobotni ciągły... nie miałem kompletnie zielonego pojęcia, gdzie go biegać...
Sobota - pojechałem na czarną drogę, która zarówno jak "Road 218" nie nadawała się do szybkiego biegania, ale cóż, gdzieś musiałem zrobić ten trening.
tak wyglądała nawierzchnia...
Decyzja krótka, 3, 2, 1, start... przyczepność beznadziejna, noga ucieka na wszystkie strony, jednym słowem masakra... kilometry wychodziły po 4'35-20, cała 13-stka wyszła po 4'26/km :) na średnim tętnie 170 przy zakwaszeniu 1,5mmol/l.
czyli fizjologicznie spokojny II zakres, cały trening zajął mi 18km, po czym 2 razy zakopałem się samochodem w śniegu i prawie spóźniłem się do pracy.
otwieraliśmy nowy miejski stadion w Gdyni i było trochę roboty ;) do domu wróciłem koło 22 i kiedy tu spokojnie odpocząć...
Niedziela - dziś w planie była 2 godzinna wycieczka biegowa, wiedziałem że będzie ciężko, bo od czwartku padal śnieg, a dziś jeszcze mocno wiało, ale co tam, postanowiłem pobiec w kierunku Sławutowa i pokombinować coś dalej, na początek czekał mnie jednak... ponad 5km podbieg :)
a co to znaczy jak się biegnie pod wiatr, po śniegu... chyba nie musze nikomu tłumaczyć. Biegło się całkiem dobrze, luźno i całkiem przyczepnie, po drodze zrobiłem obowiązkowo kilka fotek ;)
 Ostoja dzikich zwierząt - wstęp wzbroniony
samotny krzyż w środku lasu
 kierunkowskaz do...?
 Sławutowo i ponad 10km w nogach
 droga do domu
 za 6km parking
Po drodze musiałem lekko zboczyć z trasy, gdyż moja stara trasa była niestety nieprzebieżna i wyszły prawie 2 nieplanowane kilometry i cały trening zajął mi 25,5km o dziwo po 5'02/km przy średnim tętnie 150 :) Jak na te warunki i przewyższenie uważam, że dobrze i bardzo pozytywnie. Cały tydzień zamknąłem z sumą wybieganych 106,4km i jeszcze żyję ;) Męczące szczególnie jest to pływanie. Pomijając poranne wstawanie, do którego idzie przywyknąć, ciężko jest przestawić się energetycznie i być w pełni wypoczętym. 5:40 pobudka,  6:30 - 7:20 woda, 8:00 - 16:00 praca, 17 w domu, 19:00 - 20:30/21 trening biegowy...

SHOW MUST GO ON!




sobota, 19 lutego 2011

postheadericon Kawałek historii


21 sierpnia 1991 roku, mecz na stadionie historii gdyńskiej piłki nożnej - Bałtyku Gdynia pomiędzy reprezentacją Polski i Szwecji. Był to pierwszy mecz, na którym byłem :) Pamiętam, że bardziej interesowało mnie latanie po trybunach, niż oglądanie meczu i byłem strasznie zdziwiony, że nie ma powtórek, miałem wtedy 11 lat ;) Na uwagę zasługuje druga bramka dla Polski... tak się strzela. 

czwartek, 17 lutego 2011

postheadericon To nie Kalifornia stary...



(żródło YouTube.pl)

Pozdro dla Qzyna!
Oi!
środa, 16 lutego 2011

postheadericon temperatura




Temperatura odczuwalna (ang. wind chill) określa, jakie odczucie termiczne wystąpi przy danych warunkach pogodowych. Wyliczana jest w zależności od przyjętego modelu na podstawie takich parametrów jak: temperatura powietrza, siła wiatru, wilgotność i opady.
(źródło Wikipedia.pl)

Co to dla nas biegaczy znaczy, mianowicie, że tym bardziej teraz, kiedy powróciła paskudna zimowa pogoda, termometr pokazuje - kilka lub kilkanaście kresek poniżej zera, a na dworze hula wiatr należy tym bardziej uważać, jak się ubrać i co biegać. Jak to sprawdzić, ja korzystam z serwisu www.pogodynka.pl, wpisuję nazwę miasta i patrzę co się dzieje...np. klikam Wejherowo i wyskakują mi następujące informacje: o godzinie 18:00 będzie - 8 stopni Celsjusza, ale temperatura odczuwalna wyniesie jedyne - 22,6 stopnia, będzie wiał wiatr z prędkością 7 m/s... czyli będzie zajebiście zimno... nie wiem, jak polecę ciągły, zastanawiam się nad opcja bieżni mechanicznej niestety... Wczoraj tak mnie wypizgało wiatrem, że dziś lekko czuję gardło a byłem naprawdę ciepło ubrany (tak mi się wydawało) bielizna ocieplająca, ciepły windstoperek, ortalionik z delikatną podszewką a na szyi chustka... a i tak było mi zimno. Nie ma co, niekiedy warto zmodyfikować trening niż narażać się na ewentualne przeziębienie, szczególnie że górne drogi oddechowe są najbardziej na nie narażone.
poniedziałek, 14 lutego 2011

postheadericon działo się...

105km w 6 dni biegowych i 4,8km w wodzie podczas 3 treningów, może nie jest to dużo, ba na pewno nie jest to dużo, szczególnie biegowo, bo zazwyczaj w tym okresie robiłem po 120-140km/tyg, ale cóż... biegam szybciej, niż w lutym 2009 i 2010, więc wyszło mi to "in plus".
Podczas minionego tygodnia naprawdę dużo się działo i było niekiedy hardcorovo...
Zacząłem spokojnie, poniedziałek 6:30 moczenie zadka w wodzie a wieczorem wybieganie z przyspieszeniami, wtorek... wolne - pozbyłem się kolejnej "ósemki" a środa... pobudka 5:40 - 5:55 ewakuacja z domu - 6:30 - 7:20 pływalnia, jazda do roboty, 16:30 - 18 trening i około 19:30 wylądowałem w domu... powiem szczerze, że byłem lekko zmęczony, szczególnie, że robiłem całkiem mocny trening, jedynym optymistycznym akcentem było to, że nawierzchnia nadawała się do biegania, ale żeby nie było tak różowo, to pizgało wiatrem niemiłosiernie. Trening robiłem na alejce Sopot - Gdańsk
 tak wyglądała nawierzchnia, jednym słowem rewelacja
a na nogach miałem mój nowy nabytek, wyścigowe treningówki Saucony Get - Go :)
Na początek 3,5km rozbiegania i dyszka ciągłego, wyszło jako tako, trochę za mocno bo w 39:09, na co wskazywały mleczany = 2,8mmol/l i nie za specjalnie satysfakcjonujące samopoczucie, ale tak to jest, jak się nie ma kiedy odpocząć przed treningiem, a na nogach się jedt od wczesnych godzin porannych...niema jednak co narzekać. W czwartek, musiałem w pracy posiedzieć tylko 2 godzinki, więc postanowiłem sobie zrobić rekreacyjną, delikatną, uspakajającą dwudziesteczkę na alejce...
wiadomo... najlepszy but, w jakim kiedykolwiek biegałem... i jazda z tematem, tzn z komórką i aparatem, jak relaks to relaks...

 Gdynia Orłowo
 w oddali molo orłowskie
 
 Kacza :)
 
 skutki wichury
 
 morza szum,ptaków śpiew...
po tych schodach zjeżdżali rowerzyści w ubiegłym roku podczas wyścigu RedBull Kwiat Paproci, oczywiście w nocy, bo wyścig który robiliśmy zaczął się o zachodzie słońca a skończył o wschodzie... jazda na maxa!
Biegło się spokojnie, do momentu, kiedy przy Grand Hotelu, spotkałem Radka Dudycza, z prędkości 4'50 zrobiło się 4'30-20... potem dołączył do nas jeszcze Romek Magdziarczyk na rowerze i wyszły nici ze spokojnego treningu. Odprowadziłem Radka do parku, i z Romkiem zawróciliśmy w stronę Gdyni, oczywiście nie było mowy o wolnym tuptaniu...
 Romek i jego kolarzówka WRC z Radkiem
tu Radek ze mną ;)
Na wysokości Enzymu, Roman wjechał na ulicę a ja zwolniłem do ~4'40 i dotuptałem do samochodu robiąc po drodze kilka fotek :)



 
 
 
 
Zamiast dwudziestki, wyszło 16,5 po 4'34/km...
W piątek, po porannym 2km pływaniu zasiedziałem się u Piotra i około 14 wyszedłem na wybieganie, na czarnej drodze. Nawierzchnia super, czarno, szybko, rewelacyjnie, tylko trochę padało i wiało, ale co tam. Zrobiłem 14km po 4'30 na takim luzie, że hej i do tego 10x100m/100m. Miałem nadzieję, że taka nawierzchnia utrzyma się jeszcze przez weekend... ale w sobotę... obudziło mnie odśnieżanie chodników... zima come back... Podjechaliśmy z Iwoną na czarną drogę, gdzie zrobiłem swoje 10km i 10x150m podbiegu + 5x100m R. Wysadziłem Iwonę na "0" i pojechałem na parking...
nie mogłem się powstrzymać ;)
 "gibkość" maratończyka
 dobry "KOKS" połowa sukcesu
Niedzielny ciągły postanowiłem zrobić na czarnej drodze, chociaż patrząc na nawierzchnię, nie był to super pomysł. Zaparkowałem przy "0" i zacząłem truchtać do czwórki, po drodze minęła mnie srebrna albo biała Honda w wersji "type R" i wiedziałem, że coś się będzie działo, szczególnie że na blachach miała hasło "RALLY"... Dobiegłem spokojnie do "4" chwilę się dogrzałem i postanowiłem pobiec do "8" i do "0" czyli 12km z tym, że pierwsze 2 pod górkę... Ruszyłem po jakieś 4'10/km, delikatnie... po 2km zobaczyłem Hondę i jakieś drugie auto przerobione na wersję rajdową, po chwili z wielkim rykiem silników wyprzedziły mnie... za jakieś 500m zatrzymały się przy 3-cim samochodzie, który częściowo wylądował przednimi kołami w rowie... idioci robili sobie rajdy w Puszczy Darżlubskiej. Na ósemce spotkałem czwarty samochód, który stał sobie w poprzek drogi i nawet nie raczył się odsunąć, jak biegłem... droga oczywiście nie jest dopuszczona do ruchu kołowego. Są na niej 2 szlabany, jeden na 4km a drugi na 10km, ten na czwórce był otwarty, nie wiem, jak ten na 10-tce, on zazwyczaj jest zamknięty w weekendy, ale do rzeczy. Zawróciłem na ósemce i po chwili musiałem się ewakuować lekko w bok, bo gonił mnie świr w rajdówce. Za około kilometr dobiegłem do miejsca, gdzie spotkały się 4 auta, i chłopaki starali się wyciągnąć jednego z rowu, oczywiście stali sobie wszyscy na środku drogi i nie było nawet jak przebiec. Jeden z nich miał otwarte drzwi... które z wielkim hukiem zamknąłem... i tu się zaczęło... "nie trzaskamy drzwiami" - "nie jeździmy po lesie" "***" "uważaj, bo zaraz nie będziesz biegał" - a ja na to "uważaj, bo zaraz nie będziesz tu jeździł..." i poleciałem dalej... oczywiście nie mogłem tak tego zostawić i przygotowałem kilka niespodzianek, jedną z nich była wielka choinka, która znalazła się na środku drogi a druga...
...zamknięty na sztywno szlaban na 4km, którego nie mając specjalnego klucza nie da się otworzyć, więc jeżeli szlaban na 10km był zamknięty to chłopaki znaleźli się w przysłowiowej "czarnej dupie"... Jak mogliby się wydostać? Albo musieli by mieć klucz, albo ktoś z ich znajomych miał taki klucz, albo otworzył im go leśniczy, którego oczywiście poinformowałem o tym fakcie, albo czekali do rana, aż robotnicy leśni pootwierają szlabany...
...jest takie przysłowie... "kto rządzi w lesie, ten kto ma klucz do szlabanu"...
Wracając do treningu, dwunastka wyszła w 48:19 przy LA=2,2mmol/l patrząc na nawierzchnię, górki i przygodę ;) uważam, że trening wyszedł bardzo pozytywnie. Od tego tygodnia lekko modyfikuję bieganie, dołączam jeszcze jeden trening siły biegowej :) bo... Susz tuż tuż a po drodze Wiedeń ;)

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...