piątek, 31 grudnia 2010

postheadericon Dziekuję Wam!

Korzystając z okazji podsumowania sportowego, 2010 roku chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim tym, którzy wspierali mnie w mojej pasji, pomagali dobrym słowem, radą, oraz zapewniali mi niezbędne środki zarówno finansowe jak i te w postaci sprzętu oraz suplementów. Bez Was nie osiągnąłbym tego wszystkiego, czego udało mi się dokonać w mijającym sezonie.

- Pierwszą osobą, której chcę podziękować jest moja żona Iwonka, która musiała dzielnie znosić moje "fochy" przedstartowe, przed i po treningowe oraz to, że często wracałem z treningów po 21 albo i później :)

- Nie mógłbym zapomnieć o moim Tacie i Siostrze, którzy zawsze trzymali za mnie kciuki i wspierali ciepłym słowem.

- Dzięki Sylwkowi Borkowskiemu z BORTEX'u (www.bortex.net.pl) nie musiałem martwić się o suplementację i sprzęt biegowy

- Specjalne podziękowania należą się również Pawłowi Januszewskiemu z PUMA, dzięki któremu miałem praktycznie nieograniczony dostęp do sprzętu biegowego.

- Pomoc merytoryczną, cenne wskazówki w temacie treningu zawdzięczam Piotrowi Netterowi, którego wiedza i doświadczenie nie raz mi pomagały w rozwiązywaniu zagadek treningu biegowego

- Andrzejowi Krzyszkowskiemu vel Surówka chciałbym podziękować za mentalne wsparcie i zawsze ciepłe słowo podczas całego sezonu startowego

- Panu Andrzejowi Stepowskiemu również składam serdeczne dziękuję za cenne rady dotyczące treningu biegowego i całej biegowej otoczki

- Kolejne podziękowania należą się Konradowi Wilandtowi z BIOVICO, dzięki któremu miałem i mam dostęp do suplementów pomocnych w treningu

- Dziękuje również Michałowi Walczewskiemu, adminowi portalu MaratonyPolskie.pl  za owocną współpracę na przestrzeni wielu lat oraz całej Redakcji portalu

- dziękuje wszystkim o których zapomniałem a którzy mnie wspomagali i dalej wspomagają :)








postheadericon dwa tysiące dziesiąty

W nogach kolejny rok biegowy, z tego co dobrze liczę będzie to już... dwudziesty od początku rozpoczęcia przygody z bieganiem. Wszystko zaczęło się w 1990roku na wiosnę, kiedy zacząłem bawić się w orienteering, gdzie ścigałem się przez 10 lat, do jesieni 2000. Rok 2001 przehulałem, ruszałem się ale bez konkretów, a na wiosnę 2002 posmakowałem co to maraton (2:48:08) i spodobało mi się. Spośród 14 przebiegniętych maratonów w których się ścigałem (w 16 startowałem, 1 rekreacyjnie, 1 nie ukończony) najgorszy czas, jaki uzyskałem to 2:53:45 - (25.10.2003 - 1. Kamus Maraton, 1.m) a najlepszy to 2:33:05 (22.04.2007 - Wrocław). Średnia spośród wszystkich maratońskich startów wynosi: 2:43:32. 
Jaki był ten rok? Ciężki, długi i uważam że udany. Nabiegałem życiówki na 5, 15 i 21,0975km, nie udało się chociaż było blisko pobiec dobrze maratonu i zaliczyć mocnej dyszki, ale nie szkodzi. Dyszkę jeszcze nabiegam, gorzej z maratonem, jak nie uda się to we Wiedniu... to nie wiem kiedy będzie najbliższa okazja. W tym roku przebiegłem 4 577km i uważam, że przy moim amatorskim bieganiu i 8-godzinnym trybie pracy z wieloma przepracowanymi weekendami to dużo. Pewnie gdyby mi się chciało i spiąłbym się bardziej w październiku, listopadzie i nie wypadłby mi tydzień z grudnia, byłoby 5 000km, ale co tam :) 
Co będzie w następnym roku? Będzie triathlon i to potraktowany na serio. Wczoraj byłem na pierwszym prawdziwym treningu pływackim, siedziałem w wodzie 80 minut i w życiu nie wykonałem tylu specjalistycznych ćwiczeń pływackich, teraz już wiem, dlaczego przy tak małej objętości biegowej triathloniści tak dobrze biegają. Od nowego roku w planach mam 3 treningi pływackie tygodniowo, mam nadzieję że temu podołam i w Suszu jakoś przeżyję a w Borównie na jesień połamię 5 godzin. 
Dziś zrobiłem ostatni trening w tym roku. Wytuptałem niecałe 15km ze średnią...5'30/km przy średnim tętnie 151 :) w tym zaliczyłem 5km podbieg w lesie pod Gniewowo. 

biegło się tradycyjnie ciężko, było grząsko, ślisko, ale trzeba było trochę popracować, szczególnie że był to ostatni trening w tym roku. Jest generalnie coraz lepiej, lekko czuję prawego achillesa, ale mam już na niego sposób i prawie w ogóle przestał mnie boleć kulszowy - załatwiłem drania gimnastykom i pływaniem, ale profilaktycznie umówiłem się z lekarzem na akupunkturę. 
Podsumowując... to był dobry i udany rok :) Mam nadzieję, że Nowy - 2011 - będzie lepszy a przede wszystkim nie gorszy od mijającego. 
Fotki zrobiłem na dzisiejszym wybieganiu a profil trasy znajduje się poniżej, fajna pętelka :)

DO ZOBACZENIA W NOWYM, 2011 ROKU!!!



czwartek, 30 grudnia 2010

postheadericon krioterapia

Na bóle ścięgna achillesa przeważnie pomagały mi okłady z lodu, czyli mrożenie lub popularnie mówiąc krioterapia. Jako, że jeszcze lekko czuję tę dolegliwość po dzisiejszym treningiem, który ciężko mi określić czym był, ponieważ w lesie było tyle śniegu, że musiałem zwyczajnie maszerować... postanowiłem lekko przymrozić achillesy.

było to ciekawe i oryginalne posunięcie, które będę stosował częściej, jednakże na przyszłość będę musiał do tego lepiej podejść pod względem logistyki, ponieważ dziś było to nazbyt spontanicznie :) Polecam każdemu, szczególnie po ciężkich i mocnych treningach. 
środa, 29 grudnia 2010

postheadericon triathlon

Jestem już po pierwszej "obserwacji" w wodzie przez trenera od triathlonu, całe szczęście tragedii nie ma, oczywiście jest nad czym pracować, ale to dobrze. Góra przy kraulu pracuje przyzwoicie, chociaż jestem spięty, zresztą jak zawsze, ale najgorzej jest z nogami... dwie kłody, które przeszkadzają :) chociaż w sprawdzianie 25m z deską na samych nogach zrobiłem 31 sek :) Trening pływacki, w który wchodzę niebawem (jutro będę miał płetwy) będzie szczególnie ważny, gdy jeszcze jestem lekko kontuzjowany, dalej swędzi achilles, ale całe szczęście kulszowy puścił. Robiłem sporo sprawności, stretchingu i rozciągania. Będę musiał jakoś wykombinować, żeby raz w tygodniu chodzić na siłownię i na jakąś salę. Sprawność, obwody ćwiczebne i płotki, tego mi potrzeba i bardzo brakuje. Wszechstronność to moje nowe słowo w słowniku :) Zapomniałbym, wczoraj oglądaliśmy film z Ironmana z Hawajów... respect... 3,8km w wodzie, 180km na dwóch kółkach i na deser jedyne 42,195km biegiem... widok zawodników, którzy ukończyli, smutek tych, którzy nie są w stanie kontynuować wysiłku i walka kilkunastogodzinna z samym sobą - bezcenne. Szczególnie utkwił mi w pamięci widok pani, 72 letniej (siedemdziesięciu dwu letniej) zawodniczki, która pokonała dystans Ironmana i zachwalała swój nowy, szybki jak błyskawica rower... Chciałoby się w takiej chwili powiedzieć "nie ma rzeczy niemożliwych" ... wykluczając jednak wypowiedzenie literki "P" z otwartymi ustami ;)
Na myśl przychodzi mi kawałek pewnej ciężkiej kapeli HUNTER "Pomiędzy niebem a piekłem", którego słuchałem w momencie odpoczynku podczas 12 godzinnej Sztafety w Bochni.


...walka trwa!
wtorek, 28 grudnia 2010

postheadericon 0km "zero km"

Zero km - tyle zrobiłem w ostatnim tygodniu, niestety... a do tego przybyło mnie o 2,5kg... życie jest ciężkie. Przez ten tydzień borykałem się z bólem w prawym achillesie i bólem w okolicy nerwu kulszowego. Wczoraj zrobiłem pierwszy trening, spokojne 11km... było niby ok, ale nie czułem się jeszcze super. Biegło mi się ciężko, jak małemu słonikowi, HR było oczywiście podwyższone, bo jakby inaczej i byłem jeszcze lekko pospinany w obręczy biodrowej, chyba będę musiał udać się do lekarza na małą akupunkturę, która zawsze mi w tym przypadku pomagała. Dziś idziemy z kumplem z Wrocka na wybieganko i jakieś delikatne rytmy, zobaczę jak będę się czuł... ale to wszystko to pikuś, o 17:45 idę na pływalnię, będzie to pierwszy trening (pływacki) z triathlonistami... będzie się działo :) Mam nadzieję, że wyjdę z wody o własnych siłach.
ONLY STRONG SURVIVE!!!

czwartek, 23 grudnia 2010

postheadericon Wesołych Świąt!!!

Najlepszego wszystkiego na Święta, po Świętach, w Nowym Roku i w ogóle przez cały czas!

środa, 22 grudnia 2010

postheadericon auć :(

Od poniedziałku nie biegam, leczę się... lekko przeziębiłem okolice nerwu kulszowego i czuję lekki dyskomfort. Pobolewa mnie zadek, ale całe szczęście nie promieniuje, więc tragedii aż takiej nie ma. Pewnie na którymś z treningów go przewiałem a ta przypadłość potrafi się ciągnąć i ciągnąć... Leczę się plasterkami rozgrzewającymi, śpię w pidżamie i kuję się B12 :( mam nadzieję, że to pomoże, bo jak nie to...

Zapomniałem dodać, w sumie to najważniejsze, podjąłem kolejną decyzję...
na zapoznanie się z dyscypliną, totalny fun, luz, zabawa, bez spinania się... 1,9km w wodzie + 90km na rowerze i 21,1km na nogach.... Myślałem, że najgorsze będzie pływanie, ale po ostatniej wizycie na pływalni gdzie zrobiłem bez spinania się z odpoczynkiem 1,5km w ~39' płynąc klasykiem i kraulem, mogę z całą pewnością stwierdzić, że jak regularnie popływam, założę piankę to te 1,9km przepłynę góra w... ale to we wrześniu w Borównie ;) Susz będzie na "zal". Kolejnym punktem programu będzie rower... a dokładniej 90km na cienkich laczkach, na SPD'ach i bez driftingu, czyli hardcore na maxa, jak dla mnie. W życiu nie jeździłem na kolarzówce a tym bardziej na przyklejonych do stóp pedałach, więc to lekko mnie przeraża. Jak to przeżyję, to przyjdzie czas założyć "Kinvary" i polecieć połówkę... całość powinna zająć 5 godzin i 30 minut, ale jak napisałem na początku, to będzie tylko na "zal". We wrześniu cel jest jeden... połamać 5 godzin!!! 
poniedziałek, 20 grudnia 2010

postheadericon Dębki zimą

W niedzielę pojechaliśmy z Iwoną do Dębek, nad morze, na spacer. Droga, która zazwyczaj zajmuje mi około 20 minut przez opady śniegu, zaspy i ciężkie podłoże oraz stale nawiewający wiatr z pól zajęła mi ponad 50 minut, ale klimat był niesamowity.

 
 
 
 
Było zimno, śnieżnie, mroźno, wietrznie, ale bardzo sympatycznie. W Dębkach w tym roku byłem zarówno na wiosnę, latem, jesienią i zimą. Wspaniałe miejsce, o tej porze roku ciche i spokojne, nic tylko się wyciszyć i odstresować.
czwartek, 16 grudnia 2010

postheadericon Czarny Czwartek - 17.12.1970



Kazik Staszewski wykonuje "Balladę o Janku Wiśniewskim" z filmu CZARNY CZWARTEK. CZARNY CZWARTEK w reżyserii Antoniego Krauzego - polska odpowiedź na "Krwawą niedzielę" Paula Greengrassa - to widowiskowa rekonstrukcja dramatycznych wydarzeń z 17 grudnia 1970 roku, gdy oddziały wojska i milicji otworzyły ogień do mieszkańców Gdyni. Premiera: 25 lutego 2011.
Ten film nikogo nie pozostawi obojętnym...
źródło: YouTube.pl (http://www.youtube.com/watch?v=zd70t42sX2g)
środa, 15 grudnia 2010

postheadericon ...ciąg dalszy grudniowego biegania

No i zaczęło się... 
pogoda zrąbana na maxa, ciężko cokolwiek logicznego pobiegać, ale jak trener Ratkowski w rozmowie telefonicznej powiedział: 

- co słychać?
- trzeba biegać, ale trener wie, jaka jest pogoda...
- no tak, ale biegać trzeba ;) 

...i to wszystko wyjaśnia ;) podoba mi się takie podejście do sprawy, ja i tak zawsze na swoje sobie to wszystko tłumaczę. Jurek Skarżyński mówi, że "nie ma złej pogody na bieganie, jest tylko źle dopasowane ubranie", trenera Ratkowskiego zacytowałem powyżej a wyniki tych maratończyków mówią same za siebie, więc coś w tym jest. Nie ma się co szczypać, pieścić i użalać, trzeba zacisnąć zęby, spiąć pośladki i robić swoje, oczywiście z głową, bo to podstawa.
W ubiegłym tygodniu przerobiłem 5 jednostek treningowych:

poniedziałek - wolne
wtorek - 13km + 10x20"/40" luźne przyspieszenia
środa - cross 9,2km... tu lekko załatwiłem prawego achillesa
czwartek - 12km
piątek - wolne
sobota - cross 10,5km
niedziela - 16km... można powiedzieć, że 16km siły biegowej... + 1km w wodzie w tym 5 x 25m mocno kraul

Na pływalni spotkałem znajomego ratownika, który prowadzi UKS w ratownictwie wodnym - sportowym, którego poprosiłem o ocenę techniki w kraulu, okazało się, że tragedii nie ma, jest kilka drobnych błędów do naprawienia, więc jest teraz nad czym pracować :)

Co do warunków pogodowych. Oczywiście biega się ciężko, wolno, np. niedzielna 16-stka wyszła po 5'35/km, ale patrząc z drugiej strony, jaką naturalną siłę biegową zrobiłem w tym czasie, jak musiałem walczyć sam ze sobą, ze swoja psychiką, żeby nie zrobić np. 10km to bardzo wzmacnia i motywuje, tak samo jak cross. pierwszą pętlę biegałem po kostki w śniegu a miejscami do pół łydki, później jakoś utorowałem drogę i było już lepiej. Do tego porządna gimnastyka siłowa w domu i mogę z całą pewnością powiedzieć, że pomimo 5 treningów biegowych (78km) ten tydzień zrealizowałem poprawnie i jestem z niego zadowolony, gdyby nie ten... achilles i kulszowy, ale nad tym tez pracuję ;)



czwartek, 9 grudnia 2010

postheadericon Cross...

Wczoraj wieczorkiem biegałem cross, jako że było ciemno, bo trening robiłem po 18 i do lasu nie było jak wejść, trening zrobiłem na Kalwarii Wejherowskiej, która jest bardzo urokliwym miejscem a co najważniejsze część jej jest oświetlona. Jedyny minus, to schody... sporo podbiegów jest zlokalizowanych po schodach, co skutecznie utrudnia bieganie i rozwijanie jako takich prędkości. Pętla, którą testowałem wczoraj ma długość 1,34km i znajdują się na niej 4 podbiegi. 

może wykres nie oddaje w pełni trudności tej trasy, ale jak patrzeć na prędkość...
...można zmienić decyzję. Zrobiłem 7 okrążeń, co w sumie wyszło 9,2km. Średnia prędkość 5'22 a tętno 170...
mocno się zmęczyłem, ale było dobrze, o to chodziło :)

Jak Kalwaria wygląda nocą... http://www.kalwariawejherowska.pl/pl/news.php?gid=7
zdjęcia pochodzą ze strony internetowej www.kalwariawejherowska.pl

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...