...keep on running...

Znaleźć kawałek czarnej drogi, równej, płaskiej, osłoniętej od wiatru o znikomym ruchu samochodowym z możliwością zaparkowania samochodu... bezcenne. 

Wczoraj postanowiłem w końcu lekko się przetrzeć, bo już miałem dosyć tuptania i zamulania, więc wybór padł na 10x400m. jako, że na czarnej drodze był śnieg przez co nie było widać, gdzie jest znaczone 400m, wyruszyłem w poszukiwaniu jakiegoś kawałka drogi, gdzie mógłbym spokojnie zrealizować trening. Znalazłem w końcu fajną drogę, w lesie o bardzo małym natężeniu ruchu samochodowego i zabrałem się do roboty. Po 5km rozgrzewce odpaliłem Garmina i ruszyłem... Tempo, w którym miały być pokonywane odcinki to 1:20 (3'20/km), czyli spokojnie, bez szaleństwa.Ruszyłem... tętno powoli rozkręcało się a nogi ledwo co nadążały. wiedziałem, że jest szybko, ale przy tym treningu, który realizuję, każda prędkość poniżej 3'30/km jest zabójcza. Biegałem wg wskazania GPS, i każdy z odcinków wychodził około 400m a czasowo... 1'19-18, różnie. Nie było lekko, szczególnie że było naprawdę zimno. 

Udało się zrealizować 10 powtórzeń z czego dobrze zaczęło biegać mi się dopiero po 6-tym odcinku, czyli tak jak zawsze. Podsumowując trening, który wyszedł oczywiście za szybko, bo odcinki wyszły w rzeczywistości od 3'07 najszybszy do 3'11/km najwolniejszy, jestem zadowolony. Pierwsze mocne tempo, pierwsze mocne bieganie a na koniec pozytywne samopoczucie i żadnego zjazdu energetycznego, czy mięśniowego :) Było OK.
Wieczorkiem zrobiłem spokojne 8km w parku + 5 100m przyspieszeń i nawet dobrze się czułem :)