niedziela, 20 lutego 2011
show must go on...
17:22 |
Autor:
O mnie
Minął właśnie kolejny tydzień lutego, niestety kolejny kiedy pogoda daje się ostro we znaki i ciężko jest zrobić solidny i właściwy trening, szczególnie osiągać jakieś przyzwoite prędkości, ale cóż... jak się nie ma co się lubi... ;) Ten tydzień tradycyjnie zawarł w sobie 9 jednostek treningowych, czyli 6 biegu i 3 pływackie, przeżyłem w jednym kawałku i nie jestem aż tak wypompowany, chociaż jak do tego dodać 8 godzin pracy, poranne wstawanie i generalnie jazdę na wariackich papierach, dziwię się sobie, że jeszcze potrafię wszystko pogodzić.
W tym tygodniu zmieniłem trening siły biegowej, dodałem jeszcze jedną jednostkę SB i podbiegi zamieniłem na skip A, czuję, że będzie z tego przełożenie, ale do rzeczy...
Poniedziałek - 50' pływania, różne ćwiczenia, ale generalnie wszystko podporządkowane technice kraula z delikatną nutką wytrzymałości.
Wtorek - tu zaczęła się ostro psuć pogoda, rozpętała się solidna wichura i wiedziałem, że będzie coraz ciężej, jednakże zrobiłem swoje 10km wybiegania + 10 x 100m skipu A pod górkę i 5 przyspieszeń, było OK.
Środa - rano pływanko a wieczorem w planach II zakres... pytanie, "gdzie go biegać?" wichura, temperatura grubo poniżej zera a odczuwalna poniżej - 20 stopni... masakra. Pojechałem więc do klubu fitness "Olimp" w Wejherowie i kupiłem karnecik na "cardio", sala całkiem całkiem, 5 bieżni, kilka ergometrów wioślarskich i jakieś dziwaczne maszyny do chodzenia, ale najistotniejsze było to, że byłem tam jedynym facetem... dookoła ćwiczyło 11 kobiet... Zrobiłem 3km rozbiegania, ustawiłem przewyższenie na bieżni, prędkość i zacząłem "rzeźbić". Lało się ze mnie jakbym stal pod rynną, żadnego tlenu wokół, duszno i parno, masakra. Wymęczyłem 10km w 39:56, dotruchtałem 2km i finito. Powiem szczerze, że było masakrycznie :/
Czwartek - zaczęło się... jak o 16 zaczął padać śnieg, pada do teraz i wcale nie ma zamiaru przestać :/ Ubrałem się w 4 warstwy i poszedłem na 90' tuptania po wejherowskich ulicach. Zrobiłem bardzo delikatnie 17,3km ze średnią prędkością 5'12/km przy HRavg 145, najgorzej było pod wiatr...
Piątek - 6:30 do wody... po 300m rozgrzewce zaczęła się jazda... trener podzielił nas po 4 osoby na dwóch torach, mniej więcej pod kątem umiejętności, ci lepsi byli po prawej, gorsi (my) po lewej, na sygnał pływaliśmy 25m w płetwach kraulem technicznie i 25 spokojnie innym stylem, nie pamiętam ile było tych powtórzeń, bo mocno się zmęczyłem, ale to nie koniec... po tym ćwiczeniu miałem do przepłynięcia 6 x 100m kraulem, niby tylko 6 powtórzeń po 100m, ale na zmęczeniu technika już ucieka, szczególnie że przerwy odpoczynkowe nie były za długie a energetycznie jeszcze nie przerobiłem czwartkowego 17km wybiegania. Po sześciu setkach 4 mocne przyspieszenia, czyli 15m w maxa + 10m luz... i szybko do roboty a z roboty na trening w... kopnym śniegu. Dyszka po 5'10 i 8 x 125m skipu A pod górkę + 5x100m/100m R... Podczas tego treningu nastawiałem się psychicznie na sobotni ciągły... nie miałem kompletnie zielonego pojęcia, gdzie go biegać...
Sobota - pojechałem na czarną drogę, która zarówno jak "Road 218" nie nadawała się do szybkiego biegania, ale cóż, gdzieś musiałem zrobić ten trening.
W tym tygodniu zmieniłem trening siły biegowej, dodałem jeszcze jedną jednostkę SB i podbiegi zamieniłem na skip A, czuję, że będzie z tego przełożenie, ale do rzeczy...
Poniedziałek - 50' pływania, różne ćwiczenia, ale generalnie wszystko podporządkowane technice kraula z delikatną nutką wytrzymałości.
Wtorek - tu zaczęła się ostro psuć pogoda, rozpętała się solidna wichura i wiedziałem, że będzie coraz ciężej, jednakże zrobiłem swoje 10km wybiegania + 10 x 100m skipu A pod górkę i 5 przyspieszeń, było OK.
Środa - rano pływanko a wieczorem w planach II zakres... pytanie, "gdzie go biegać?" wichura, temperatura grubo poniżej zera a odczuwalna poniżej - 20 stopni... masakra. Pojechałem więc do klubu fitness "Olimp" w Wejherowie i kupiłem karnecik na "cardio", sala całkiem całkiem, 5 bieżni, kilka ergometrów wioślarskich i jakieś dziwaczne maszyny do chodzenia, ale najistotniejsze było to, że byłem tam jedynym facetem... dookoła ćwiczyło 11 kobiet... Zrobiłem 3km rozbiegania, ustawiłem przewyższenie na bieżni, prędkość i zacząłem "rzeźbić". Lało się ze mnie jakbym stal pod rynną, żadnego tlenu wokół, duszno i parno, masakra. Wymęczyłem 10km w 39:56, dotruchtałem 2km i finito. Powiem szczerze, że było masakrycznie :/
Czwartek - zaczęło się... jak o 16 zaczął padać śnieg, pada do teraz i wcale nie ma zamiaru przestać :/ Ubrałem się w 4 warstwy i poszedłem na 90' tuptania po wejherowskich ulicach. Zrobiłem bardzo delikatnie 17,3km ze średnią prędkością 5'12/km przy HRavg 145, najgorzej było pod wiatr...
Piątek - 6:30 do wody... po 300m rozgrzewce zaczęła się jazda... trener podzielił nas po 4 osoby na dwóch torach, mniej więcej pod kątem umiejętności, ci lepsi byli po prawej, gorsi (my) po lewej, na sygnał pływaliśmy 25m w płetwach kraulem technicznie i 25 spokojnie innym stylem, nie pamiętam ile było tych powtórzeń, bo mocno się zmęczyłem, ale to nie koniec... po tym ćwiczeniu miałem do przepłynięcia 6 x 100m kraulem, niby tylko 6 powtórzeń po 100m, ale na zmęczeniu technika już ucieka, szczególnie że przerwy odpoczynkowe nie były za długie a energetycznie jeszcze nie przerobiłem czwartkowego 17km wybiegania. Po sześciu setkach 4 mocne przyspieszenia, czyli 15m w maxa + 10m luz... i szybko do roboty a z roboty na trening w... kopnym śniegu. Dyszka po 5'10 i 8 x 125m skipu A pod górkę + 5x100m/100m R... Podczas tego treningu nastawiałem się psychicznie na sobotni ciągły... nie miałem kompletnie zielonego pojęcia, gdzie go biegać...
Sobota - pojechałem na czarną drogę, która zarówno jak "Road 218" nie nadawała się do szybkiego biegania, ale cóż, gdzieś musiałem zrobić ten trening.
tak wyglądała nawierzchnia...
Decyzja krótka, 3, 2, 1, start... przyczepność beznadziejna, noga ucieka na wszystkie strony, jednym słowem masakra... kilometry wychodziły po 4'35-20, cała 13-stka wyszła po 4'26/km :) na średnim tętnie 170 przy zakwaszeniu 1,5mmol/l.
czyli fizjologicznie spokojny II zakres, cały trening zajął mi 18km, po czym 2 razy zakopałem się samochodem w śniegu i prawie spóźniłem się do pracy.
otwieraliśmy nowy miejski stadion w Gdyni i było trochę roboty ;) do domu wróciłem koło 22 i kiedy tu spokojnie odpocząć...Niedziela - dziś w planie była 2 godzinna wycieczka biegowa, wiedziałem że będzie ciężko, bo od czwartku padal śnieg, a dziś jeszcze mocno wiało, ale co tam, postanowiłem pobiec w kierunku Sławutowa i pokombinować coś dalej, na początek czekał mnie jednak... ponad 5km podbieg :)
a co to znaczy jak się biegnie pod wiatr, po śniegu... chyba nie musze nikomu tłumaczyć. Biegło się całkiem dobrze, luźno i całkiem przyczepnie, po drodze zrobiłem obowiązkowo kilka fotek ;)
Ostoja dzikich zwierząt - wstęp wzbroniony
samotny krzyż w środku lasu
kierunkowskaz do...?
Sławutowo i ponad 10km w nogach
droga do domu
za 6km parking
Po drodze musiałem lekko zboczyć z trasy, gdyż moja stara trasa była niestety nieprzebieżna i wyszły prawie 2 nieplanowane kilometry i cały trening zajął mi 25,5km o dziwo po 5'02/km przy średnim tętnie 150 :) Jak na te warunki i przewyższenie uważam, że dobrze i bardzo pozytywnie. Cały tydzień zamknąłem z sumą wybieganych 106,4km i jeszcze żyję ;) Męczące szczególnie jest to pływanie. Pomijając poranne wstawanie, do którego idzie przywyknąć, ciężko jest przestawić się energetycznie i być w pełni wypoczętym. 5:40 pobudka, 6:30 - 7:20 woda, 8:00 - 16:00 praca, 17 w domu, 19:00 - 20:30/21 trening biegowy...
SHOW MUST GO ON!
Kontakt
Twój osobisty trener...
Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
TEST BIEGOWY
Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...
Blog Archive
-
▼
2011
(172)
- ► października (12)
-
▼
lutego
(19)
- Chciałoby się rzecz... tradycyjnie 110km wybiega...
- zamarznięta zatoka gdańska - 23.02.2011
- zróżnicowana siła biegowa
- zapraszam na facebooka
- poniedziałek
- show must go on...
- Kawałek historii
- To nie Kalifornia stary...
- temperatura
- działo się...
- ku przestrodze!
- paskudna pogoda
- Rozdział 1.
- to tylko maraton...
- tribute to Ironman
- styczeń
- dziwny trening
- Bo jeśli chcesz osiągnąć cel...
- Wywiad z Krzyśkiem
-
►
2010
(221)
- ► października (10)