środa, 2 lutego 2011
dziwny trening
10:34 |
Autor:
O mnie
Wczoraj w planach miałem WB2BC 10km... powiem szczerze, że od rana byłem taki padnięty, że nie miałem wielkiej ochoty iść biegać. Jak wróciłem z pracy, była 17, zanim coś zjadłem... 6 pierogów z mięsem... i popiłem Kubusiem, była 17:30 a dodatkowo oczy mi się same zamykały, nie wspomnę o pogodzie i wietrzysku... ale postanowiłem, że jednak wyjdę. Ok 19:30 zacząłem się ubierać, wsiadłem w samochód i pojechałem na ul. Przemysłową. Wiało jak cholera. Zrobiłem 3km rozgrzewki i stwierdziłem, że o dziwo całkiem znośnie mi się biega. 3km biegu po 4'50 na tętnie 141... hmmm...
Po chwili ćwiczeń ruszyłem... jak wiało, jak pizgało, masakra. Dawno w tak koszmarnej pogodzie nie robiłem treningu, ale wiedziałem, że "przeciwnik nie śpi" tylko trenuje, więc i ja muszę dać z siebie wszystko. Pierwszy km 4'05, kolejne podobnie. Biegłem po jakimś chodniku, po ulicy, nie było aż tak źle. Dobiegłem do "półmetka" po 20 minutach i kilkunastu sekundach, czyli cały czas ciut powyżej 4'/km, zawróciłem i nabrałem mocy. Co prawda coś łupało mnie w stawie skokowym i lekko ciągnął kulszowy, ale walczyłem. Kolejne km wychodziły od 3'53 do 3'51 i całą dyszkę zrobiłem w 39:39, czyli jak na te warunki, dyspozycję i pogodę całkiem przyzwoicie. Z pewną obawą wyciągnąłem laktometr... 2,0mmol/l :) średnie tętno = 174. Musze powiedzieć, że był to dobry trening, szczególnie, że w niedzielę biegałem ciągły w poniedziałek 14stkę z przyspieszeniami a wtorek znów II zakres. Powoli się rozkręcam... :)
Po chwili ćwiczeń ruszyłem... jak wiało, jak pizgało, masakra. Dawno w tak koszmarnej pogodzie nie robiłem treningu, ale wiedziałem, że "przeciwnik nie śpi" tylko trenuje, więc i ja muszę dać z siebie wszystko. Pierwszy km 4'05, kolejne podobnie. Biegłem po jakimś chodniku, po ulicy, nie było aż tak źle. Dobiegłem do "półmetka" po 20 minutach i kilkunastu sekundach, czyli cały czas ciut powyżej 4'/km, zawróciłem i nabrałem mocy. Co prawda coś łupało mnie w stawie skokowym i lekko ciągnął kulszowy, ale walczyłem. Kolejne km wychodziły od 3'53 do 3'51 i całą dyszkę zrobiłem w 39:39, czyli jak na te warunki, dyspozycję i pogodę całkiem przyzwoicie. Z pewną obawą wyciągnąłem laktometr... 2,0mmol/l :) średnie tętno = 174. Musze powiedzieć, że był to dobry trening, szczególnie, że w niedzielę biegałem ciągły w poniedziałek 14stkę z przyspieszeniami a wtorek znów II zakres. Powoli się rozkręcam... :)
Kontakt
Twój osobisty trener...
Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
TEST BIEGOWY
Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...
Blog Archive
-
▼
2011
(172)
- ► października (12)
-
▼
lutego
(19)
- Chciałoby się rzecz... tradycyjnie 110km wybiega...
- zamarznięta zatoka gdańska - 23.02.2011
- zróżnicowana siła biegowa
- zapraszam na facebooka
- poniedziałek
- show must go on...
- Kawałek historii
- To nie Kalifornia stary...
- temperatura
- działo się...
- ku przestrodze!
- paskudna pogoda
- Rozdział 1.
- to tylko maraton...
- tribute to Ironman
- styczeń
- dziwny trening
- Bo jeśli chcesz osiągnąć cel...
- Wywiad z Krzyśkiem
-
►
2010
(221)
- ► października (10)