sobota, 13 sierpnia 2011

postheadericon 110km

W tym tygodniu zrobiłem skromne 110km, ale biegałem tylko 6 dni, chociaż podczas nich wykonałem 7 jednostek treningowych. Muszę powiedzieć, że znów włączyła mi się kontrolka na bieganie i znów z wielką ochota wychodzę na treningi, najchętniej zrobiłbym jakąś mega mocną 30-stkę :) ale przyjdzie na to czas. 

Tydzień otworzyłem jednym z moich najbardziej ulubionych treningów, czyli zróżnicowaną siłą biegową. Wyskoki, skipA, wieloskok czy skipB przechodzący w podbieg to jest właśnie to, czuję wtedy, że kopyta pracują i z każdym kolejnym odcinkiem mięśnie mówią, że są na właściwym miejscu i działają, jak trzeba. To jest właśnie to :) 
We wtorek... pięćsetki, 12 powtórzeń. Lekko obawiałem się tego treningu, gdyż mam spore braki w szybkości a odcinek 500m jest całkiem, całkiem wymagający. Kiedyś uśmiałbym się z tego, gdyż pamiętam, że biegałem bez problemu po 1'30-29 a przed Dominikiem w 2004 roku, albo jakoś tak po 1'20... mając w nogach kilka tysiączków w przedziale 2'40-50, cóż, było się młodym, było się szybkim... :) Jadąc na trening samochodem, zrobiłem fajną fotkę - poniżej
w prawym górnym rogu HR = 49... więc nie jest ze mną jeszcze tak źle, tętno przed treningowe 49, maksymalne około 205, jest co robić :) Na pięćsetki wygrzebałem z szafy stare startówki, Puma Road Racer III, w których trochę startowałem w ubiegłym roku. 

Biegałem odcinki po około 1'36 a ostatni w 1'28, było fajnie i elegancko. Podobał mi się ten trening. Z kolejnych akcentów na czwartek miałem zaplanowane BNP 18km, rozpoczynając od 4'50 a kończąc na 3'45, jednak jakoś ciężko było i nie jestem w pełni zadowolony z tego treningu. Pogoda była paskudna, padało, wiało a w dodatku musiałem jechać przez wioski a'la WRC bo policja zorganizowała objazd, podobno jakiś TIR w coś wjechał... całość (18km + 1km roztruchtania - Garmin oszukał mnie o ponad 350 metrów!!!) w 1:20, a ostatnią trójkę po 3'43, jednak rzeźbiłem niesamowicie, LA na koniec wyszedł 5,1 mmol/l, więc liczby mówią same za siebie. Luzu w tym dniu nie było, a na dodatek na piątek miałem zaplanowane 2 treningi... rano wybieganie z rytmami a po południu siłę.... dwusetki pod górę. Cóż, oba treningi zrobiłem, rano męczyłem się straszliwie ale za to po południu... miałem mega gaz. Zacząłem rozbieganie po 4'08... więc musiałem biegać z zaciągniętym ręcznym i gdyby nie myśl, że mam do wykonania mocną siłę, pewnie poleciałbym dychę rozbiegania po 4'20. Na podbiegach miałem niezły ubaw, odmierzyłem niby 200m, ale jakoś na oko wydawało mi się to o dużo za dużo... pierwszy podbieg zajął mi minutę i 2 sekundy... wiedziałem, że znów mój ukochany Garmin dał delikatnie mówiąc "ciała". Na Iwony GPSie wyszło ponad 250m, więc biegałem 250m podbiegi :) W piątek w sumie zrobiłem 27,5km i wieczorem zasłużyłem na zimną Łomżę :) Pychotka! Ostatni trening w tym tygodniu to dwie czwórki w sobotę. Nie wiem co mi odbiło, ale postanowiłem biegać je od "4" do "6" i z powrotem... czyli 2km w górę i 2km w dół, to nie był dobry pomysł. Nie czułem się jakoś za świetnie, było parno i duszno, biegało się ciężko. Pierwsza czwórka 14'21 na HRavg 179 i LA=4,0 mmol/l druga 14'22 na HRavg 181 i LA=3,5 mmol/l czyli znów mleczany spadają pomimo narastającego wysiłku i tętna, "dziwny jest ten świat..."

Iwona coś się w końcu rozhulała, zaczęła biegać ciągłe po ~5'15 i szybciej a ja jestem tym faktem lekko zszokowany, mam nadzieję, że w Eindhoven zdejmie "kilka" albo i więcej minut ze swojej życiówki :) Pożyjemy, zobaczymy. Tu jest pewna ciekawostka treningowa. Trening tempowy, który stosowaliśmy nie tak dawno, zupełnie nie przyniósł efektu, można powiedzieć, że zadziałał odwrotnie. Zastosowanie siły i spokojnego II zakresu momentalnie odwróciło całą sytuację do góry nogami :) ale nie jest tak w przypadku pozostałych zawodników, jednak tu jest trochę inna sprawa. Po każdym treningu mogę porozmawiać z żoną, jak się biega, na niektórych treningach zobaczyć jak wygląda bieg a tu od razu widać, co się dzieje i od razu można zareagować.
Dzieje się i jest coraz bardziej ciekawie :) Od poniedziałku walka w Szklarskiej Porębie... a wyjazd zapowiada się bardzo ciekawie zarówno pod względem sportowym jak i kulturalnym ;), więc będzie się działo...

"Only Strong Survive!"

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...