poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Wspomaganie


Kilka słów o wspomaganiu, które pomaga mi podczas treningów. Wiadomo, nie samym chlebem żyje człowiek ;) a szczególnie maratończyk. Przy mocnej robocie należy się organizmowi dorzucić małe "co nie co" i sprawić, by każdy trening mógł przebiegać w miarę optymalnych warunkach, bez niepotrzebnych spadków energetycznych, podczas treningów a także co bardzo ważne substancji wpływających na lepszą regenerację po treningu i zapobieganie mikrourazom.
W suplementy zaopatruję się w firmie BORTEX (www.bortexsport.pl), której właścicielem jest, mój bardzo dobry przyjaciel - "Tytanowy Sylwester" i to dzięki jego pomocy mogę bez problemów przygotowywać się do startów oraz treningów, za co z góry dziękuję.

witaminy
activize - pobudza, pomaga dotlenić narządy i komórki, daje niezłego "kopa"
isofit - doskonały napój z minerałami, idealny przed, w trakcie i po treningu
BCAA - po ponad roku wróciłem do suplementacji tym środkiem, 2 przed i 4 po treningu
activator strong - jedyny żel, który na mnie działa, stosuję go zarówno przed jak i w trakcie mocnych i długich treningów a także podczas zawodów
Lyprinol sport - tego, chyba nie trzeba przedstawiać, "Subaru Impreza" wśród suplementów
vemma thirst - testuje to od niedawna i jestem zachwycony, rewelacyjnie nawadnia i dostarcza do organizmu niezbędnych a co najważniejsze w bardzo dużym stopniu przyswajalnych mikroelementów
vitargo - i wszystko jasne :)
Obóz treningowy w Szklarskiej Porębie 14 - 22.08.2010, cz. 2.


Środa - na ten dzień zaplanowałem wycieczkę biegową czerwonym szlakiem, w górach, od samego początku wiedziałem, że nie będzie to najlepszy pomysł, ale cóż "no risk - no fun"... Pogoda nie była zbyt przyjazna bieganiu, chociaż po analizie internetu i informacji, że wyciągi działają, podjąłem ryzyko. Wjazd wyciągiem na Szrenicę, człap - człap u góry i pomyśleć co się dalej da zrobić... albo zbiec zielonym przez Czechy i wbiec na Szosę Jakuszycką, albo przez halę Szrenicką znów zielonym w dół, lub w najgorszym wypadku zbiec czerwonym w dół przez Halę Szrenicką, Kamieńczyk...
Dobiegłem do stacji pośredniej, wyciąg działał, pogadałem z panem z obsługi i siedziałem na wyciągu nie w pełny świadomy tego, co robię. Zapomniałem napisać, przed wyjściem wróciłem się do pokoju po siatkę z hipermarketu, po co... tak na wszelki wypadek, było to coś na wzór NRC-tki.
tak się wjeżdżało...
początek nie zapowiadał, że u góry będzie aż tak źle...
to ja
u góry widać "nic"
stacja górna na Szrenicy
schronisko
Trzy Świnki
tak wyglądał czerwony szlak... biegłem w deszczowej chmurze, przy porywistym wietrze i było naprawdę hardcorovo, siatka z hipermarketu przydała się, włożyłem ja pod kurtkę i chroniła mnie przed wiatrem i deszczem - doskonała osłona.
Twarożnik

gdzieś na wysokości Sokolnika zawróciłem, byłem przemoczony, zmarznięty, wkurzony a najgorsze było to, że moje "opcje awaryjne" zejścia z gór spaliły na panewce, szlaki były zamknięte i czekało mnie dymanie na dół czerwonym szlakiem...
Hala Szrenicka
nie było wyjścia, zbiegłem w dół, a niestety ten zbieg, jak ktoś go zna to do przyjemnych nie należy, stromo, kamienie, ciągłe napięcie mięśni ud i maksymalna koncentracja, żeby nie skręcić nogi albo, nie przewrócić się, szczególnie w takich warunkach.
Zbiegłem w dół do Kamieńczyka i odbiłem w lewo, na Szosę Jakuszycką.
Zbiegłem w dół do Kamieńczyka i odbiłem w lewo, na Szosę Jakuszycką.
Wodospad Kamieńczyk
Po dobiegnięciu do Jakuszyc odbiłem na Dolny Dukt Końskiej Jamy, Rozdroże Pod Cichą Równią, i zielonym szlakiem przez do kopalni kwarcu, gdzie przesiadłem się na niebieski szlak, którym zbiegłem aż do Szklarskiej, zwiedzając przy okazji Białą Dolinę.
Całość wyszła 32,6km po 5'22/km na średnim tętnie 146. Był to hardcorovy trening i sam się sobie dziwie, dlaczego podjąłem wyzwanie. Z drugiej strony patrząc, był to świetny trening psychiki, gdzie trzeba było zacisnąć zęby i iść do przodu pomimo nie sprzyjających warunków, zmęczenia i świadomości, że za chwilę będzie jeszcze ciężej. Z doświadczenia nie polecam nikomu wyjścia w góry przy takiej pogodzie, tu nie ma żartów, nie ma co kozaczyć i porywać się z motyką na słońce, szczególnie, jak ktoś nie jest przygotowany. Niby zwykły trening, niby tylko wysokość 1300 - 1400mnpm, ale...
Jakie miałem "zaplecze" ze sobą:
- napoje energetyczne
- żel
- kasiora
- mapa
- odpowiedni ubiór (t-shirt, ocieplacz, ortalion, czapka, podkolanówki kompresyjne, odpowiednie buty, siatka a'la folia NRC)
- przygotowanie teoretyczne i praktyczne
- komórka z najważniejszymi telefonami do odpowiednich służb.
Podsumowując - to był dobry trening i cieszę się, że podołałem zadaniu. Najcięższym momentem był zbieg ze Szrenicy i podjęcie decyzji co dalej... czy w prawo do Hotelu, czy w lewo na następne 17km.
Jakie miałem "zaplecze" ze sobą:
- napoje energetyczne
- żel
- kasiora
- mapa
- odpowiedni ubiór (t-shirt, ocieplacz, ortalion, czapka, podkolanówki kompresyjne, odpowiednie buty, siatka a'la folia NRC)
- przygotowanie teoretyczne i praktyczne
- komórka z najważniejszymi telefonami do odpowiednich służb.
Podsumowując - to był dobry trening i cieszę się, że podołałem zadaniu. Najcięższym momentem był zbieg ze Szrenicy i podjęcie decyzji co dalej... czy w prawo do Hotelu, czy w lewo na następne 17km.
"Only Strong Survive!"
Czwartek - tu po raz kolejny pogoda nie sprzyjała bieganiu. Deszcz, zimno, wiatr, żadnej przyjemności a najlepsze to, że w planie był "ciągły". Tu uwaga, nie kopiujcie tych treningów a szczególnie nakładających się na siebie akcentów. Trzydziecha w górach a po niej WB2BC 16km to nie jest dobry pomysł, szczególnie jeżeli ktoś nie zna całej koncepcji mojego treningu i pewnych specyficznych założeń treningów, które mam nadzieję, że sprawdzą się w niedalekiej przyszłości.
Wracając do treningu... pojechaliśmy na początku do Jakuszyc, ale niestety... lało straszliwie, pytanie - co dalej... albo Regle albo zakręt. Postawiłem na Zakręt Śmierci. Na miejscu niestety lało, było mnóstwo kałuż i sporo samochodów... ale cóż, na zawodach może być jeszcze ciężej, więc postanowiłem pójść na całość. Szybka rozgrzewka składająca się jedynie z 2km truchtu, co nie było dobrym pomysłem i start... "good luck"... Zacząłem z "0" i planowałem pobiec do 7,5km, następnie nawrócić i pójść ostatni km z górki, dla przetarcia a przede wszystkim by jak najszybciej dotrzeć do hotelu, nie chciałem się przeziębić. Ruszyłem ciężko. Było mokro, padało, szosa była dziurawa i pełna kałuż. Jeździły samochody i to nie było to. Planowałem pójść spokojnie, pierwsza połowę na HR 170-172 a kolejną część wejść powyżej 175, jednakże nie przekraczać 179 ud/min. Na początku nie mogłem wstrzelić się w prędkość i w tętno. Na 2km miałem 7:48 a tętnowo wskazywało na mocny I zakres... 5km pokonałem w 18:48 przy HRavg 165, kolejna piątka wyszła szybciej, generalnie dopiero od 7km zaczęło mi się dobrze biec. Na 10km było 37:11, czyli 5km zrobiłem w 18:22. Na 15km zameldowałem się po 55 minutach i 28 sekundach (5km - 18:17). Śr/km wyszła 3'42.
Ostatni km miał być z górki i był...3'05. Całość (16km) wyszła w 58:46 na średnim tętnie 172.
To był bardzo udany i pozytywnie nastawiający trening. raz, że biegałem na niezbyt łatwej trasie, na Zakręcie, dwa, pogoda..., kałuże, dziury, samochody, trzy - zmęczenie po wczorajszej trzydziestce a prędkościowo i tętnowo wyszło rewelacyjnie.
To był bardzo udany i pozytywnie nastawiający trening. raz, że biegałem na niezbyt łatwej trasie, na Zakręcie, dwa, pogoda..., kałuże, dziury, samochody, trzy - zmęczenie po wczorajszej trzydziestce a prędkościowo i tętnowo wyszło rewelacyjnie.
Piątek - można było odpocząć, luźna 16-stka w Jakuszycach i mocne przyspieszenia.
Pobiegłem z Polany Jakuszyckiej w stronę Orla, następnie niebieskim szlakiem przez Rezerwat Torfowisko Izerskie do Rozdroża Pod Cichą Równią i z powrotem do Jakuszyc zielonym szlakiem. bardzo przyjemna i spokojna pętelka, krajoznawcza, turystyczna i rekreacyjna :)
Po południu dotruchtałem dyszkę i dzień zakończyłem na porządnej odnowie biologicznej w pływalni, jakuzzi - solance i na sauence :) Tego mi było trzeba.
Obóz treningowy w Szklarskiej Porębie 14 - 22.08.2010, cz. 1.


W nocy wróciliśmy z obozu w Szklarskiej Porębie, na którym byliśmy z żoną, kilkoma znajomymi min. z "Tytanowym Sylwestrem" vel. Bortex, jego rodziną i Michałem Bartoszakiem. Plan obozu był prosty: Przetrwać by Zwyciężyć - Zwyciężyć by Przetrwać!
...a było tak...
W sobotę po całodziennej podróży zrobiłem spokojne wybieganko, niecałe 14km, na Hutę, do Jakuszyc i szosą z powrotem. Pomimo wysokości około 850-900mnpm, czuje się, że powietrze jest inne i inaczej się oddycha niż w na 0 mnpm.
Wyszło bardzo spokojnie, krajoznawczo i turystycznie, po 4'55 na średnim tętnie 142 :)Kolejnego dnia, w niedzielę w planie było dłuższe rozbieganie, do 25km, nieco wyżej. Wybraliśmy się więc z Tomkiem, kolegą z Gniezna, czerwonym szlakiem na "Wysoki Kamień", na początek ostra wspinaczka, ale przecież po to przyjeżdża się w góry :)
Całość wyszła spokojnie, po 5'23/km a niektóre km nawet po 8-9'/km :)

na górze trochę wiało, ale daliśmy radę ;)

widok na Szklarską Porębę

kopalnia kwarcu
rozdroże pod Cichą Równią
droga do Szklarskiej Poręby

Krucze Skały, czyli...
...obowiązkowa krioterapia po treningu
Po treningu i wymoczeniu nóg w lodowatym potoku, do hotelu, obiadek, chwila drzemki i na drugi trening. Tym razem spokojne człap - człap 6,5km na "Hutę" i tradycyjnie... do potoku.
Poniedziałek - podjechaliśmy do Jakuszyc, gdzie zaplanowałem mocny. długi trening. Na początek spokojne 20km biegu, wyszło dziwnie, noga się kręciła, tętno było niskie i samopoczucie było delikatnie mówiąc rewelacyjne.
Pierwsze 5km - 21:42, HRavg 149, kolejne 23:25, HRavg 153, trzecia piątka 23:40, HR 156 (był niezły podbieg + przeprawa przez rzekę) i ostatnia piątka 21:46 HRavg 155... ale to dopiero początek. Po dwudziestce planowo miałem wejść na HR 175-80 i trzymać przez 5km, lekko źle wycyrklowałem trasę i 2,5km biegłem pod górę, kolejne 2,5 było z lekkiej górki. Trochę nie tak miało być, ale cóż, jakoś podołałem. 20-25km wyszło w 19:15 na HRavg 176, na koniec 2km roztruchtania i 27km zaliczone. Całość wyszła w 1:59:49 przy średnim tętnie 157, czyli bardzo pozytywnie.
Pierwsze 5km - 21:42, HRavg 149, kolejne 23:25, HRavg 153, trzecia piątka 23:40, HR 156 (był niezły podbieg + przeprawa przez rzekę) i ostatnia piątka 21:46 HRavg 155... ale to dopiero początek. Po dwudziestce planowo miałem wejść na HR 175-80 i trzymać przez 5km, lekko źle wycyrklowałem trasę i 2,5km biegłem pod górę, kolejne 2,5 było z lekkiej górki. Trochę nie tak miało być, ale cóż, jakoś podołałem. 20-25km wyszło w 19:15 na HRavg 176, na koniec 2km roztruchtania i 27km zaliczone. Całość wyszła w 1:59:49 przy średnim tętnie 157, czyli bardzo pozytywnie.
Wtorek - niby tylko szesnacha wybiegania z luźnymi minutówkami pod koniec, ale... jednym z założeń tego treningu było bieganie ile się da na "wysokości", dużo pod górę - czyli naturalna siła biegowa. Nie planowałem ani jednego treningu normalnej siły, ani w postaci podbiegów, ani w postaci zróżnicowanych ćwiczeń. To co robiłem było i tak zbyt mocnym bodźcem siłowym.
Plan był taki... ładuję zielonym szlakiem (na Łabski) ile się da i następnie "spadam" na Regle i tam dobijam mintówki. Cały pic polegał na tym, że była paskudna pogoda, padało a jak się okazało po pewnym czasie, szlak był zamknięty, bo woda oberwała most. Wbiegłem więc ile się dało pod górę, aż do mostku i zbiegłem w dół.
tu nocowaliśmy

budowa kolejki linowej na Szrenicę
stacja pośrednia wyciągu na Szrenicę
uwaga - szlak zamknięty

mała wodna destrukcja
Trzeba więc było zawrócić i dostać się na Regle.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kontakt
Twój osobisty trener...
Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
TEST BIEGOWY
Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...