niedziela, 21 lutego 2010
W-wo - Warszkowo - Kniewo - Bolszewo - W-wo, czyli 34,5km i... psy
16:45 |
Autor:
O mnie
Dziś postanowiłem poszukać nowych szlaków biegowych i pokręcić się po okolicznych wioskach. Zerknąłem w domu na mapę i znalazłem około 34km pętlę. Ruszyłem. Nie wspomnę, że wiało prawie z każdej możliwej strony, ale to chyba norma. Po 4km wbiłem się na szosę piaśnicką i mogłem w spokoju biec po czarnej szosie. Biegło się początkowo ciężko, miałem zmęczone nogi, ale po kilku km puściło i oprócz lekko pobolewających achillesów rozkręciłem się. Po 12km i dobiegnięciu do Wielkiej Piaśnicy odbiłem w prawo, ku nieznanemu... kiedyś jechałem tamtędy samochodem, ale to było jakieś 2 lata temu. Droga wiodła częściowo z górki i wiła się przez las. Po kilku km dobiegłem do Warszkowa, czyli lokalnej wioski. Kilkanaście domów, zamknięty sklep, pola i ani żywej duszy. Biegłem spokojnie i nagle z lewej strony wyleciało stado burków, które nie miały przyjacielskich zamiarów. 4 kundle biegły wprost na mnie a ja nawet nie miałem gdzie uciekać. Wokoło pola i śniegu po pas, ludzi brak, kamieni brak, nawet na drzewo nie było jak wejść. Stanąłem i powoli wycofałem się kilka kroków, mając cały czas na widoku psiaki. Stanąłem przed dylematem, albo wracam się około 17km albo... rozgonię towarzystwo i polecę dalej. Wyciągnąłem z zaspy kawal konara, jakieś 2 metry długi z kilkoma wystającymi na boki gałęziami i przypuściłem atak. Wygrałem. Kundle zwiały a ja mogłem spokojnie biec dalej, pod wiatr.
Po kilku km dobiegłem do Kniewa, gdzie jest ferma strusi i następnie obrałem kierunek na Górę i Zamostne. Tam zauważyłem biegnące z lewej strony... stado psów, znów 4 sztuki... całe szczęście, że jeździły samochody, które stały się ruchoma bariera między mną a zwierzakami. Za niespełna km zaatakowało kolejne stadko... ale całe szczęście udało mi się bezproblemowo uciec. Ataki burków tak jakoś na mnie wpłynęły, że kończyłem po 4'30-20 na mega luzie. Całość treningu wyszła mi 34,5km w 2:40 a średnie tętno 152 ud/min. Tydzień zamknąłem w 140km. Jest całkiem si, chociaż niedobrze że czuje achillesy, chyba lekko przeszarżowałem. Zobaczymy, co będzie jutro.
"Przetrwać by zwyciężyć - zwyciężyć by przetrwać!"
Kontakt
Twój osobisty trener...
Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?
Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?
Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie
TEST BIEGOWY
Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...
Blog Archive
-
►
2011
(172)
- ► października (12)
-
▼
2010
(221)
- ► października (10)
-
▼
lutego
(20)
- Trzydziecha
- Trochę historii...
- Podbiegi
- Ciągły
- Siła na siłowni...
- W-wo - Warszkowo - Kniewo - Bolszewo - W-wo, czyli...
- TRENER
- Prędkości w zależności od przyczepności
- Rozbiegałem się...
- Bieg z narastającą prędkością (BNP)
- Dobra siła nie jest zła!
- Podsumowanie tygodnia
- Zimowe GPX Sztumu - finał
- Trzeba zrobić wszystko najlepiej jak się potrafi i...
- Vancouver 2010
- Nie ma rzeczy niemożliwych...
- Przyspieszamy...
- Berlin Marathon... 2003
- Odpoczynek
- BC1 i... bańka chińska