środa, 30 czerwca 2010

postheadericon WB2BC, czyli popularny "ciągły"

Wtorek, godzina 18:45 na termometrze 27 stopni w cieniu, wręcz idealna pogoda na mocny trening... Vitargo, Biały Escort WRC LPG i jazda na "czarną drogę". Rozgrzewka 2km spokojnego biegu i jazda...
Zacząłem z 2km i leciałem do 6km, następnie wracałem do "0", czyli 10km. Od początku szło mocno, chociaż w żołądku czułem obiad o temperaturze nie wspomnę. Pierwszy km... 3'40, było trochę z górki, więc tak mogło być. Zakładałem trzymać się HR 180 a po biegu zmierzyć zakwaszenie. Na 5km było 18:50,czyli całkiem przyzwoicie :) na mecie 37:37. Średnie tętno = 178, średnia prędkość 3:45/km a zakwaszenie... 1,5mmol/l... czyli mogłem biec szybciej...
Widzę, że trening który zaaplikowałem przez 2 tygodnie przyniósł efekty, co prawda km nie było sporo, ale jakościowo było naprawdę mocno. Dziś 15km spokojnego wybiegania + 10x40", w czwartek rozruch na PUMIE, piątek siła, sobota dłuższe wybieganie + przyspieszenia a niedziela Bieg dla Kasi, typowo z mocnego treningu, na zmęczeniu. Zobaczymy, jak pójdzie :)
wtorek, 29 czerwca 2010

postheadericon II Bieg dla Kasi - Leśnictwo Kępino, 4 lipca 2010

Zapraszam na "II Bieg dla Kasi", który odbędzie się w najbliższą niedzielę - 4 lipca na "Czarnej Drodze" w Leśnictwie Kępino. Celem biegu jest zbiórka środków na leczenie Kasi, która od dłuższego czasu waczy z chorobą.
O tym, co się dzieje, kto startuje możecie przeczytać na FORUM a REGULAMIN znajdziecie pod tm linkiem.

...pomożecie?
poniedziałek, 28 czerwca 2010

postheadericon Udany łykend w Mikoszewie

W piątek pierwotnie mieliśmy pojechać na południe na Puchar Wawelu w BnO, ale kilka sytuacji się nieco skomplikowało i udaliśmy się do Binczusia do Mikoszewa. Dojechaliśmy w piątek wieczorem, całe szczęście, że miałem CB, bo uratowało nam to postój w korku na obwodnicy... w każdym razie trafiliśmy i rozpoczęliśmy łykend nad morzem. Byłem lekko zmęczony, ciężkim tygodniem, w którym miałem zarwane 2 nocki i piątkowym crossem, gdzie dałem ostro sobie popalić, nie było litości.
W sobotę po śniadanku czas na trening, spokojne wybieganko z Binczusiem, jantar i okolice. Było parno i duszno, ale noga w miarę podawała i wyszło 21km spokojnego wybiegania po 4'39/km, więc całkiem przyzwoicie.
Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta dziura na wykresie garminowskim, ale fajnie wygląda ;) Po treningu szybki prysznic i jazda na wycieczkę. Pojechaliśmy w 2 auta, na początek do Muzeum Stutthof w Sztutowie, paskudne miejsce, dające wiele do myślenia... Uważam, że obowiązkowo takie miejsce, jak to powinny znaleźć się w kanonie wycieczek szkolnych, ludzie a szczególnie młode pokolenie nie może o takich miejscach zapomnieć, a założę się, że coraz mniej młodzieży wie, z czym kojarzą się takie miejsca jak Dachau, Majdanek, Stutthof czy Auschwitz. Kolejny punkt wycieczki, to Krynica Morska i obiad. Zdziwiło mnie to, za co daje wielkiego minusa, że w knajpie zbudowanej na kształt statku o wdzięcznej nazwie "Koga" za skorzystanie z WC dla klientów pobierano opłatę w wysokości 2 pln... Tego lokalu NIE POLECAMY!
Po obiadku, czas na gofry i krótki spacer, następnie powrót do Mikoszewa, kolacja i grill... nie pamiętam, kiedy się tak obżarłem. Jeszcze czuję tony pokarmu przemieszczające się w moich trzewiach...
VIKING Team - Adaś, Binczuś, Suchy
wurst und piersi z kurczaczka :)
Po obżarstwie i dobrze przespanej nocy, śniadanko i spacerek po Mikoszewie. Przytyłem chyba z 5kg, masakra...
droga na wał
drzwi do wody ;)
www.owsb.pl
Po spacerku z chłopakami poszliśmy polatać troszkę po lesie, w planach spokojniutka dwunasteczka i rytmy. Wyszło super, górki, dolinki, piach, drogi leśne, cały trening był bardzo urozmaicony. 12km wyszło po 5'19/km przy średnim HR 136, czyli rekreacja ruchowa :)
Trening zaliczony, ale na deser udaliśmy się do Jantara na pływalnię i jakuzzi, rewelacja :) Chyba z 30 minut siedzieliśmy w solance w jakuzzi. To było to. Po obiadku trzeba było niestety wracać do domku, ale weekend zapisać można do bardzo udanych, zarówno pod kątem sportowym, jak i towarzyskim.
Żeby nie było... tydzień zamknąłem z liczbą 117,3km, więc powoli się rozkręcam...


wtorek, 22 czerwca 2010

postheadericon Alleluja i do przodu!

Ostatnio noga zaczęła podawać i to mocniej niż w najlepszych czasach... nie chcę zapeszać, ale wydaje mi się, że odpocząłem, zregenerowałem się i za sprawą akumulacyjnego treningu składającego się jedynie z mocniejszych leśnych wybiegań w granicach 4'30/km i solidnego crossu bieganego w okolicy 4'/km odblokowałem się....
W ostatni piątek wybrałem się na crossik, trasa mocniejsza, biegana na pętelkach, 5 x 2,2km...
1. 8'58
2. 8'56
3. 8'52
4. 8'39
5. 8'29
suma sumarum...10,83km w 43'56 co daje... 4'03/km przy HRavg 182, mocno i konkretnie :)
Sobota... tu niestety nie miałem czasu zrobić treningu, jak wyszedłem do pracy o godzinie 7 to wróciłem następnego dnia o 2:15... Cóż, nie ma lekko :)  w każdym razie jestem zadowolony z pracy, udało zrobić się naprawdę fajny bieg a mowa tu o VI Nocnym Biegu Świętojańskim, w którym wystartowało w sumie z Nordic Walkerami prawie 950 osób!
 
W niedzielę jak wstałem po 9 do południa zbierałem się do wyjścia na trening... kombinowałem na prawo i lewo, co by tu zrobić. Myślałem, że na skutek zarwanej nocki, będę miał po treningu... a tu taka niespodzianka. Odpaliłem auto i pojechałem 30km na północ, do Dębek nad morzem.
Zrobiłem 15,5km wybiegania w lesie, po plaży, było rewelacyjnie, morze, las, klimat... dla takich chwil warto żyć :) Całość wyszła mi po 4'29/km na średnim tętnie 156.
na zakończenie 10 dynamicznych przyspieszeń 30 sekundowych i 2,5km roztruchtania, w sumie dwudziecha. Poniedziałek znów przebiegał pod znakiem crossu, tym razem wybrałem inną pętlę, 13,5km. Pętelka bardziej płaska, ale z większa ilością podbiegów.
...dawno tak nie fruwałem, byłem w szoku. Noga podawała, że hej. 13,5km pokonałem po 3'51/km przy HRavg 176! Szok!
Dziś na trening umówiłem się z kumplem z Breslau - Ermine. Kiedyś dawno temu razem biegaliśmy na orientację, przeżyliśmy sporo baletów, imprez i mniejszych lub większych libacji, stare piękne czasy, Atut, Garczyn i te sprawy... ech...
Początkowo mieliśmy zrobić 16km, ale było fajnie i udaliśmy się w las na dłuższa pętelkę. Grzechu miał w nogach 18km rannych km, więc teraz robił drugi trening... ruszyliśmy mocno, szczególnie, że sporo było pod górę, ale biegło się świetnie. 
Wyszło w sumie 22km... po 4'17/km na średn im tętnie... 158 :) Cóż ma powiedzieć... oby tak dalej...


Teraz słucham "Happysadu", oglądam mecz i piję izotoniki ;) a jutro... jak wyjdę do roboty o 6:30 to wrócę po jakiś... 24 godzinach (wersja optymistyczna)... i niestety znów wypadnie mi trening, ale za to odbiję sobie w weekend. Czwartek i piątek mam urlop i na dodatek jedziemy w piątek wieczorem do Binczusia do Mikoszewa... będzie się działo.... w planach bieganie i pływanie, jakuzzi, solanka i grill. Karkóweczka, piersi z kurczaczka pychotka :) poza tym coraz bardziej jestem nakręcony na triathlon. 

Cel jest wielki, kiedy mu się poświęcasz.
Lecz cel staje się niski, kiedy robisz sobie z niego tytuł do chwały.

Antoine de Saint-Exupéry


wtorek, 15 czerwca 2010

postheadericon CROSS

Po wczorajszym wybieganiu z rytmami dziś w planie był mój ulubiony środek treningowy, czyli CROSS. 5 pętli po 2,2km, biegane jednak w drugą stronę, niż zimą... byłem ciekaw, jak jest ciężej i ciężej było dziś. Zaplanowałem mocne bieganie, w środkowych widełkach II zakresu, jednakże trasa lekko zweryfikowała wcześniejsze założenia. Biegało się dobrze, ale czułem że na podbiegu to nie jest to, nie ma się co dziwić, bo już bardzo dawno nie robiłem podbiegów, ale jakoś dałem radę.
Po rozgrzewce rozpocząłem trening, 
1 pętla: 8:55, HRavg 173
2. pętla: 9:05, HRavg 180
3. pętla: 9:02, HRavg 181
4. pętla: 9:00, HRavg 181
5. pętla: 9:04, HRavg 181

całość zajęła mi 45 minut i 6 sekund po ~4:06/km na HRavg 179, czyli jak na pierwszy tego typu trening po dłuższym czasie całkiem nieźle. Zakwaszenie wyniosło równiutkie 3 mmol/l, więc i tu było OK. Jutro jakaś szesnacha i rytmy, czwartek PUMA, piątek CROSS, sobota = robota, niedziela 16km + rytmy. Takim cyklem pociągnę jeszcze jeden tydzień i wejdę w siłę i ciągłe :) Będzie się działo :) 


poniedziałek, 14 czerwca 2010

postheadericon Road 2 Berlin 2010

Akcja "Road 2 Berlin 2010" rozpoczęta. Plan opracowany, starty kontrolne wybrane, noclegi zarezerwowane, hotele opłacone, wpisowe przelane, nie pozostaje nic innego, tylko trenować. Cel jeden... poprawić życiówkę.
tak było w 2003 roku...

Dziś na treningu, po kilku dniowej przerwie odpoczynku spędzonym w Suszu zrobiłem mocniejsze leśne 10km, było o dziwo bardzo luźno i szybko. Biegałem w treningowo startowych butach PUMA Eutopia, co dodatkowo sprawiało, że prędkości były większe niż biegając w zwykłych treningówkach.  Leśna dyszka wyszła po 4'31/km a przyspieszenia od 3'11 do 2'40/km... nosiło mnie niesamowicie.
Plan treningowy do maratonu oparłem o kilka akcentów. Jednym z najważniejszych elementów to siła. Raz w postaci zróżnicowanej, czyli mój stały zestaw: skip A - skip C - wieloskok - defilada - wyskok a dwa to podbiegi, zaczynając od 100 metrowych a na 500 metrowych kończąc, chociaż chce zrobić raz albo i dwa podobny trening, jak zimą, gdzie biegałem dwie serie podbiegów 1' - 2' - 3' - 4'.... było ostro, ale później miałem solidne pociągnięcie. Kolejny akcent to dwójki na prędkości progowej, ciężko będzie na początku złapać TP, ale chcę znów trochę poeksperymentować. Kolejny akcencik, to spokojny ciągły, 14, 16, 18, 20km, luźno, delikatnie i akumulacyjnie. Oprócz tych akcentów długie tlenowe, spokojne wybiegania 25 - 35km.  Tak będzie za jakiś czas a teraz... wybieganie + rytmy i cross. Trzeba trochę się wzmocnić i rozbujać nogi.

"There is a road and it leads to Valhalla
Where only the chosen are allowed
There is a boy with a dream of Valhalla
A place in the land of the gods

But in the heart where the fire burns forever

Where life goes on for those who fell in battle
The gods are waiting the moment he falls in a fight
And he will rise when the sun goes down

Raised high his sword

As he cried out Valhalla
His dream had become reality
And tonight he will die
On the road to Valhalla
Chosen to feast with the gods

But in the heart where the fires burn forever

Where life goes on for the mighty and ........
The journey has finally come to an end for the boy
And he has reasons as the greatest of them all"



postheadericon ...wind of change

Po weekendowym wyjeździe do Susza na Otwarte Mistrzostwa Polski w Triathlonie na Długim Dystansie nasunęła mi się pewna myśl, która od dłuższego czasu nie dawała mi spokoju, teraz się utwierdziłem w niej i powoli małymi kroczkami zaczynam coraz bardziej zmierzać w stronę jej realizacji.
Patrząc na całokształt dyscypliny, nie jest źle, powiem więcej jest lepiej. Są idealne warunki. Jest przygotowanie, podbudowa i są umiejętności. Teraz tylko należałoby je podszlifować, przeprosić się z pływaniem, zapoznać się z innym niż górskim rowerem i iść w stronę kolejnego wyzwania... Rękawica została podjęta... Daję sobie góra dwa lata na skończenie połówki IronMana w Triathlonie... Co mnie tam czeka? Na początek 1,9km pływania. Pływać umiem, pływałem bez treningu 35" na 50m na pływalni, bez problemu robiłem 1500m na zaliczenie kursu na Ratownika WOPR, mam bardzo dobry dostęp do pływalni oraz dojście do dobrych pianek w dobrej cenie. Kolejna sprawa to rower. Jeździłem za małolata sporo km po lesie na góralu, 20-40km nie było problemem. Gorzej z szosówką, bo tu nigdy na takim wynalazku nie jeździłem, ale tego można się nauczyć i co ważne, są idealne tereny niedaleko do treningu. Tu jednak pojawiają się koszta, ale wiem, że i na to uzbieram. Jazdy na rowerze jest 90km... sporo, ale do przeżycia. Na koniec jest bieg na dystansie półmaratonu. Żeby zmieścić się w limicie należy całość pokonać w 7 godzin i 30 minut. Na pływanie jest godzina, na pływanie + rower 5 godzin... Ja jednak uważam, że jak spaść to z wysokiego konia i myślę o 5 godzinach i 30 minutach na początek... jednak tu meta zweryfikuje wszystko. Moja żona stwierdziła, że nie jestem normalny... zgadzam się z nią w 100%, normalny to ja nie jestem. Życie jest za krótkie, żeby nie spróbować różnych różności i wiem, że triathlon jest kolejną dyscypliną, którą muszę posmakować. 


...let's the battle begin...



...dom zbudować, drzewo posadzić, syna zmajstrować, wroga zabić... to chyba cytat Perfectu, ja dodałbym do tego jeszcze:
- przebiec maraton i ukończyć... ironmana, może to lekkie przegięcie ale połówka jest idealna :)


"Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć"
— Andrzej Sapkowski, Pani Jeziora

czwartek, 10 czerwca 2010

postheadericon Pojedynek z Usainem Boltem

wtorek, 8 czerwca 2010

postheadericon 2. Poznań Półmaraton (treningowo)

postheadericon ...2:39:59, Poznań Maraton 2006

postheadericon Wspomnień czar... ad. 2005

postheadericon XXX Półmaraton Gochów - Bytów, 6 czerwca 2010r.

W piękną słoneczną niedzielę po sobotnim grillu pojechaliśmy na ostatni wiosenny start do Bytowa, na półmaraton. Plan był powalczyć i jak się uda, pokusić się o dobry i satysfakcjonujący wynik. Na samym początku jednak musiałem zweryfikować plany z powodu temperatury... tradycyjnie był upał. Jak startuję to jest albo mega gorąco (Goteborg, Pasłęk, Bytów) albo zimno, wieje i pada (Kołobrzeg, Warszawa, Sztum)... jakoś nie mogę wstrzelić się z optymalną aurą na zawodach.
Do Bytowa jechaliśmy we czwórkę: Iwona, Sylwek, Adaś i ja. Wszyscy oprócz Iwony startowaliśmy. Po dojechaniu na miejsce i pobraniu numerów startowych udaliśmy się na krótki rekonesans na Zamek, gdzie zlokalizowana była meta i start do biegu. Okazało się po krótkiej analizie, że czekają nas spore podbiegi i upał... więc na dzień dobry nie było co walczyć o nie wiadomo jaki wynik...
Trasa prowadziła ulicami miasta i składała się z dwóch pętli.
to zdjęcie przed startem, moje ulubione ćwiczenie - "leżenie bykiem"
O 11:00 ruszyliśmy, plan był prosty, trzymam się z Romkiem Elwartem i Darkiem Guzowskim ile się da a potem zobaczymy. Muszę dodać, że od kilku dni nie byłem najlepszego zdrowia, miałem jakąś infekcję górnych dróg oddechowych i brałem prochy poza tym kasłałem i bolało mnie gardło, nie najlepiej...
Początek był hard corowy... od razu ponad 600 metrowy podbieg, aż strach myśleć, co miało być dalej... Trzymaliśmy się z Romkiem i Darkiem, który po kilku km odpuścił i dawaliśmy sobie zmiany. Było ciężko, upał, brak powietrza i góry... nie czułem się wyśmienicie.
Na 5km mieliśmy 18:09, czyli przyzwoicie. Na 10km było 36:12 i tu skończył się prąd. Roman poszedł do przodu a ja zatrzymałem się w miejscu. Miałem dość, ponad 800m podbieg skutecznie mnie wykończył i zastanawiałem się, czy nie olać sprawy i nie zejść z trasy... co naprawdę nigdy się nie zdarza. Kolejne km przebiegały masakrycznie: 4:02, 3:54, 3:47, 4:08, 4:01 - 15km w 56:04... dalej: 4:02, 3:52, 3:59, 4:00, 4:00 - 20km w 1:16:01... na metę wbiegłem po 1 godzinie 19 minutach i 30 sekundach...

 
Musiałem złapać się parasola, żeby nie wywinąć koziołka a do siebie dochodziłem przez kilka godzin. Było naprawdę mega ciężko. Upał, góry, infekcja i 5-ty start w miesiąc... ponad 54km startowe w nogach... to nie był dobry pomysł, ale cóż człowiek się uczy na błędach.
O trudności trasy świadczą wyniki:

1. Tadeusz Zblewski - 1:11:47
2. Bartosz Mazerski - 1:15:21
3. Mikolai Anoshko - 1:15:26
4. Marek Wojtas - 1:15:32
...
6. Artur Pelo - 1:19:15
7. Piotr Suchenia - 1:19:38

"Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy,
w imię której się ją podjęło, ale w wartości tej sprawy."
~ Henryk Elzenberg

.
..
...
....
.....
......
.......
........
.......
......
.....
....
...
..
.

...i wszystko jasne!

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...