...keep on running...

W sobotę startowałem w Sztumie w pierwszym biegu z cyklu GPX Sztumu w Biegach Przełajowych. Pojechałem tam generalnie po lekcję pokory i wielkiego kopa w zadek z hasłem "weź się do roboty" i tak się stało :) Do Sztumu pojechaliśmy z Andrzejem w sobotę z rana i spokojnie dojechaliśmy na miejsce zawodów po drodze zabierając Teścia. 

Pogoda była całkiem całkiem do biegania, tylko gdyby nie ten wmordewind, ale nie ma co narzekać. Trasa biegu wynosiła 4,7km i w całości prowadziła wokół jeziora, bardzo podobnie, jak kilka lat temu, z wyjątkiem, że start i meta zlokalizowane były na plaży.

 Po zapisaniu się i odebraniu numerów startowych odebrałem nagrodę za hmmm... któreś z wyzwań na endomondo od Marka w postaci 6-ciu flaszek izotonika z Bierdonki ;)

i ruszyliśmy z Andrzejem na rozgrzewkę, jedno okrążenie wokół jeziora (4,7km) w zupełności wystarczyło.
O 11:45 wiara ruszyła... a ja wlokłem się za nimi :) Nie zerkałem ani na puls, ani na międzyczasy, biegłem chyba najszybciej jak na tą chwilę potrafiłem :) Lekko nie było... jak to na mecie skomentował teść,
"W Suszu po triathlonie, wyglądałeś lepiej..." więc to mówi samo za siebie.

foto: www.grupamalbork.pl

foto: www.grupamalbork.pl

...dobiegłem chyba na 15 pozycji i przegrałem z kilkoma chłopakami, z którymi regularnie wygrywałem, ale tak miało być :) Śr na km wyszła masakrycznie masakryczna bo 3'30/km, ale na więcej nie było mnie stać. Z pozostałych parametrów na ciekawość zasługuje HR, gdyż średnie wyszło 194 a maksymalne 204 :) widać, że pomimo 31 wiosen na karku potrafię wkręcić się jeszcze na wysokie obroty.

Kolejny bieg w Sztumie 14 stycznia i mam nadzieję, że będę wtedy znacznie lepiej przygotowany :)