wtorek, 4 października 2011

postheadericon final countdown...

 Dużo czasu nie pozostało, do docelowego startu w drugiej części sezonu do którego przygotowywałem się od połowy lipca, czyli można powiedzieć, że przerobiłem książkowy BPS. 
Ostatni tydzień był jak zawsze na wariackich papierach, ale udało mi się prawie zrealizować założony plan, prawie robi wielką różnicę, ale jak na moje oko to było ok. 
Po niedzielnej 30stce przyszły poniedziałkowe podbiegi, tradycyjnie 10 x 300m, które nieźle dały mi w kość a na dodatek rozbolał mnie achilles, więc wtorkowe poranne rozbieganie musiałem odpuścić. Po pracy podjechałem na czarną drogę, gdzie do zrealizowania było sześć dwójek na 400m przerwie w truchcie. Biegałem oczywiście po górkach, bo jakby inaczej :) mogłem pojechać na stadion do Rumi, ale nie cierpię stadionów. Zaparkowałem na "0", potruchtałem do "4" i od czwórki zacząłem biegać. Pierwsza to 2km wspinaczki do "6", dalej do "8" i z powrotem, do "6", "4", "2" i do "0". Biegało się całkiem całkiem, chociaż daleko było do luzu. Czułem zmęczone podbiegami nogi i 30stkę, która jeszcze siedziała gdzieś w środku. Jak wychodziły poszczególne odcinki - zgodnie z planem :) 6'54, 50, 47, 43, 55, 46, czyli nie co szybciej niż prędkość startowa w maratonie... planowana prędkość startowa oczywiście ;) 
Na środę zaplanowany miałem 24km rozbieganie, spokojne, delikatne z nóżki na nóżkę, z uśmiechem na twarzy. Początkowo ciężko było się rozkulać ale po kilku km nogi puściły i biegło się bardzo luźno i przyjemnie. Kończyłem po ciemku po osiedlowych uliczkach... niestety znów się zaczyna :( a jeszcze niedawno tak przyjemnie biegało się po pracy w lesie... ech :( Cała dwudziestka czwórka wyszła na bardzo niskim tętnie bo 136 przy prędkości 4'50/km. Jeszcze nie tak dawno HR byłoby wyższe o 10-12 ud/min... chyba to dobry znak?
Kolejny trening, to kolejny akcent. Tym razem spokojna 14-stka ciągłego. Cieszyłem się, że to tylko 14km i że jakoś szybko zleci :) i zleciało... całość zajęła mi 53 minuty i 18 sekund, czyli po 3'48/km, średnie tętno = 164 a LA... 1,2 mmol/l... no cóż :) 
Piątek tradycyjnie był dniem siły biegowej zróżnicowanej. Nie chciało mi się jak cholera wychodzić wieczorem z domu, szczególnie że miałem ciężkie nogi, ale w końcu udało się i pobiegłem. Siła zróżnicowana to jeden z moich ulubionych środków treningowych, szczególnie w takim wydaniu :) Skipy, wieloskoki itp. a to wszystko kończone przyspieszeniami...
W sobotę pojechaliśmy z Iwoną do Gniewina na stadion tartanowy. Iwona biegała TPS, czyli Test Prędkości Startowej do maratonu, który trochę jej nie wyszedł, gdyż za mocno zaczęła :) 1km zamiast 5'15/km to nie wiadomo czemu pobiegła w 4'50... ale na ostatnim odcinku przy prędkości 5'15/km zakwasiła się na 1,6mmol/l co optymistycznie napawa przed niedzielnym startem w maratonie. Ja męczyłem tysiączki i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Raz, że musiałem biegać w kółko, w sumie to na tym treningu wybiegałem - wykółkowałem 20km (jakieś 50 okrążeń), a dwa to że wiało i nie czułem się za specjalnie. Nie cierpię stadionów, ba nienawidzę stadionów. Męczą mnie i irytują, denerwują i wkurzają, chociaż to najdelikatniejsze określenia...
Tysiączki miałem biegać spokojnie na prędkościach 3'30 - 25/km na 200m przerwie w truchcie... trochę krótka przerwa, gdyż zajmowała mi w świńskim truchcie jedynie 1'15-20, więc czasu na regenerację było mało... Jak pisałem wcześniej biegało się ciężko, gorzej odczuwałem to oddechowo niż mięśniowo... znów brakowało mi "kawałka płuc" ale trening zrealizowałem w 100%. Odcinki wychodziły w 3'25, 26, 30, 29, 27, 29, 31, 25, 24, czyli faktycznie bardzo spokojnie, chociaż tego nie czułem...
 To by było na tyle w kwestii biegowej w tym tygodniu, który zamknąłem ze skromną ;) liczbą 125km. We wrześniu na liczniku zanotowałem 670km i powiem szczerze, że odpowiada mi taka objętość, nie wiem czemu ale dobrze się z tym czuję :) :) :) Mam nadzieję, że powiem to po niedzielnym starcie i w końcu uda się poprawić starą życiówkę.
Niedziela... żeby nie było również toczyła się w iście sportowym tempie... 4:00 pobudka i do roboty!!! Tym razem organizowaliśmy MTB Gdyna Maraton, czyli zawody rowerowe. 
 (zdjęcia www.am-studio.eu)
Ciężko było się zwlec z łóżka, ale nie ma na co narzekać. Człowiek się cieszy, jak widzi pozytywne efekty swojej pracy, pomimo dużego zmęczenia, które dopada zazwyczaj po jakimś czasie. 

 (zdjęcia www.am-studio.eu)
Zawody rozgrywane były na kilku dystansach w zależności od wieku uczestników. Najmłodsi rowerowali na 800m, starsi na 12km a jeszcze starsi mogli wybierać pomiędzy 36km a 60km. W sumie linię mety przekroczyło 237 kolarzy :)
 (zdjęcia www.am-studio.eu)
 (zdjęcia www.am-studio.eu)

To były udane zawody, które oczywiście nie obyłyby się bez pewnych atrakcji, których dostarczyła rodzinka dzików, ganiających po centrum zawodów, ale jak ktoś komuś wchodzi a raczej wjeżdża z butami czy rowerem do domu, to musi liczyć się z takimi konsekwencjami ;)

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...