wtorek, 27 września 2011

postheadericon "NN"

Makau, Radcliffe, Haile, Chabowski, Szost... gwiazdorzy, biegacze pierwszych planów, świetni, wybitni zawodnicy, o nich jest wszędzie głośno, o nich wszędzie się mówi i pisze. Organizatorzy piszą o nich w relacjach, zapowiedziach, tak samo, jak pisze się o gwiazdach piłki nożnej, hokeja, siatkówki itp. Jest to oczywiście zrozumiałe i wcale się z tym ni spieram i nie neguję tego. Sam postępuję w podobny sposób relacjonując zorganizowane imprezy, gdzie nazwiska zawodników przez duże "Z" zawsze się znajdują uświetniając całą imprezę.
Modne zrobiło się dążenie do najszybszego biegu w kraju, na kontynencie, na świecie, ustawianie biegu na dany rekord, którym wszyscy się pasjonują i podniecają. Biegnie jeden rodzynek, może dwóch, ew. trzech i wokół nich stado zajęcy, którzy chronią przed wiatrem, podają picie i dyktują tempo by było idealne. Rodzynkowi nie pozostaje robić nic innego, jak zacisnąć zęby, spiąć pośladki i biec... Oczywiście nie jest tak łatwo biec takim tempem, ale... znacznie łatwiej, niż panu Marianowi z klatki obok, który biega rekreacyjnie co drugi dzień o 20 po pracy w stoczni. Oczywiście pan Marian nie jest zawodowcem, ale pasjonatem i idealistą, fascynatem i miłośnikiem akurat biegania ale może być równie dobrze jazdy na rolkach czy nartach biegowych. Wracając do naszych rodzynków.... Orgowie zapraszają takiego biegacza na swój bieg. Płacą mu nie małe pieniądze, żeby wystartował w ich zawodach - oczywiście zwalniają go ze wpisowego - ;) ;) ;) , płacą mu za samolot, hotel, jedzenie, odbierają z lotniska, przywożą do hotelu, karmią, poją, przywożą na linię startu i dmuchają, chuchają by włos nie spadł mu z głowy. Takich rodzynków jest kilku, kilkunastu, ale są... robią swoje, albo nie robią, bo nie zawsze im to wychodzi, ale cała uwaga prasy, telewizji jest właśnie na nich zwrócona. To oni są głównymi aktorami tej gry, w której udział bierze 40 000 statystów a w przypadku mniejszych produkcji 4 000 grajków... TV kręci, prasa pisze, reporterzy skaczą jak szaleni a na relacji on - line można przeczytać 2 i pół godziny później takie hasło... "...kończymy relację, dziękujemy za uwagę..." to nic, że na mecie jest dopiero 12 (DWUNASTU) zawodników z ponad 4 000 (CZTERECH TYSIĘCY), którzy brali udział w przedstawieniu... ile to procent z całości?... ech...
Do czego zmierzam... właśnie do tych 40 000 albo 4 000 "bezimiennych bohaterów", którzy stanowili, stanowią i stanowić będą o wielkości i randze imprezy i to właśnie im należą się wielkie brawa i gratulacje. Prosty przykład z życia wzięty. Zawodnik trenuje do wybranego startu. Wstaje o 5 rano, robi trening, idzie do pracy na 8-10-12 godzin, wraca z pracy, idzie spać albo na trening, w międzyczasie jakiś obiad, obowiązki domowe i to wszystko na wariackich papierach. Gdzie czas na regenerację? Gdzie czas na odpoczynek? Gdzie czas na odnowę biologiczną? Gdzie czas na optymalną dietę? Taki biegacz poświęca kupę czasu na swoją pasję, często kosztem rodziny i normalnego życia. Niestety tak jest. Kolejnym krokiem po znalezieniu biegu jest opłacenie wpisowego, zabukowanie hotelu, dojechanie na zawody, co często wiąże się z koniecznością wzięcia urlopu... wreszcie nadchodzi upragniony start - święto dla biegacza, udekorowanie, uhonorowanie półrocznej pracy pełnej wyrzeczeń, biegania rankiem po osiedlowych chodnikach, trenowania późnym wieczorem, gdy dzieci śpią podbiegów na nieośnieżonej, niedoświetlonej górce z zegarkiem w ręku bo trzeba się spieszyć, gdyż obowiązki domowe wzywają i właśnie ten dzień ta chwila, te przysłowiowe "5 minut" nadają sens całemu mogę z całym przekonaniem powiedzieć "morderczemu reżimowi treningowemu" bo tak jest. Oczywiście "widziały gały, co brały" i każdy wie na co się porywa, jakie będą tego skutki i ile trzeba włożyć pracy w to, by dotrzeć, dobiec a niekiedy niestety domaszerować do celu, ale tu należy się wielki ukłon wszystkim, jak wcześniej napisałem, "bezimiennym bohaterom" z środka, końca stawki. 
Również z tego miejsca chciałbym podziękować i pogratulować wszystkim moim podopiecznym, którzy w tym sezonie zrobili mniej lub bardziej satysfakcjonujące wyniki. Niekiedy pogoda skutecznie krzyżowała plany, niekiedy były to inne dolegliwości np. żołądkowe a niekiedy wszystko zagrało w odpowiednim momencie i mijaliście linię mety z uśmiechem na ustach, z satysfakcją, zadowoleniem i poczuciem spełnienia planów a niekiedy i marzeń. Mało kto zdaje sobie sprawę, jaka jest wielka satysfakcja dla trenera, jak wszystko wychodzi zgodnie z planem, nawet gdy zawodnik pokonuje maraton w 4 godziny ale poprawia swoje PB. To cieszy. Żeby nie było jednak tak optymistycznie to jest jeszcze druga strona medalu. Niekiedy nie idzie, nie wychodzi bo taki jest sport. To lekko deprymuje, wkurza, ale motywuje do dalszej pracy i szukania optymalnych rozwiązań. To cenna nauka, cenna lekcja z której najważniejsze jest wyciągnięcie odpowiednich wniosków na przyszłość, gdyż trening biegowy to strasznie skomplikowana sprawa... 
Jeszcze raz wielkie DZIĘKI i GRATULACJE dla wszystkich tych z którymi miałem, mam i będę miał przyjemność współpracować!


Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...