wtorek, 20 września 2011

postheadericon 34. Półmaraton Lechitów - czyli 20km pod wiatr...

Wstałem przed szóstą rano, szybko się spakowałem zrobiłem koksy na drogę, odpaliłem białego diabła i ruszyłem do Gniezna... mobile, mobile, co to za koreczek na wlocie do Gdyni? Sprawdzają trzeźwość, zatrzymują wszystkie auta, więc się korkuje... no to dmuchnąłem i poleciałem dalej. Jechało się super, pusta szosa, muza na maxa, żelki i Vitargo pod ręką, więc czas miną całkiem szybko. Do Gniezna zajechałem po niecałych 4 godzinach, odebrałem pakiet startowy i poszedłem rozruszać kopyta po jeździe. Całe szczęście, że całą drogę prowadziłem w CEP'ach, więc nóg nie miałem aż tak zmęczonych i skołkowanych.
 
 

 
 
Pochodziłem chwilę po parku, porobiłem trochę fotek i wróciłem do samochodu, gdzie odpoczywałem i szykowałem się mentalnie do startu. 
Start zlokalizowany był w skansenie w Ostrowie Lednickim, do którego dowożono zawodników autokarami organizatora. Jechaliśmy chyba z pół godziny, ale w końcu się udało.  Na miejscu okazało się, że pogoda jest delikatnie mówiąc "wietrzna" wiał taki wmordewind, że chyba na północy były bardziej optymalne warunki do biegania a fakt, że cała trasa prowadzić będzie pod wiatr, nie napawała optymizmem. Chwilę poleżeliśmy na trawce i ruszyliśmy na rozgrzewkę. 3km rozbiegania, gimnastyka i kilka rytmów. Czułem się całkiem całkiem, może nie było wielkiego luzu, ale nie czułem jakoś mega zawalonych nóg.

O 15:00 ruszyliśmy...

Oczywiście w pierwszej linii ustawili się mistrzowie pierwszych 10-ciu metrów... ale cóż, niektórym trzeba wybaczyć... na myśl przychodzi mi książka z dzieciństwa "miś o bardzo małym rozumku"... ale nie istotne ;)
 zobaczcie zresztą sami...od prawej strony jakie stoją harpagany z panią w białym ubranku na czele
 po mojej prawej Przemek Giżyński z żoną Karoliną, po lewej Adam Głogowski, młody czołowy polski triathlonista
...poszły konie po betonie...
od początku do przodu ruszył Maciek Łucyk z Tomkiem Szymańśkim a za nimi utworzyła się grupka pościgowa, Andrzej Krzyścin, Piotr Manikowski, Klaudiusz Kozłowski, Przemek Giżyński, Adam Głogowski i ja.
 biegło się ciężko, gdyż mocno wiało, chociaż słowo mocno to małe słowo ;)
jako pierwszy odpuścił Andrzej, po nim Adam i biegliśmy we czwórkę, większość czasu prowadzili Piotr z Klaudiuszem, ja z Przemkiem biegliśmy za nimi, co w pewnym momencie wyprowadziło chłopaków z równowagi, co doskonale rozumiem, gdyż paskudnie się wiezie kogoś na plecach a zmianę którą dałem była krótka.
W okolicy 11km wyszedłem z Przemkiem na zmianę i to teraz my holowaliśmy grupę. Na zegarek spojrzałem tylko raz. Na 10km, GPS pokazał mi 34'40. Przed 18km postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i zacząłem szarpać... manewr się udał i zostałem sam z Piotrem, który również skorzystał z okazji i odszedł mi na kilka metrów. Było ciężko. Byłem już zmęczony i wiało, co dodatkowo utrudniało bieg. W okolicy 19km postanowiłem jeszcze raz zaatakować... cóż, no risk - no fun... najwyżej mnie połamie ;) to było na zbiegu, więc mogłem wykorzystać długie nogi ;) ;) ;) i tak tez zrobiłem. Przyspieszyłem i odszedłem Piotrkowi, który dodatkowo jeszcze wziął picie przed 20km. To dało mi kilka sekund przewagi, której nie mogłem stracić. Ostatnie 1,5km było ostro w górę, więc trzeba było zacisnąć zęby, spiąć pośladki i jechać ile fabryka mocy. 19-20km wyszedł w 3'18 a 20-21 w 3'20...
 
 
 
na metę wbiegłem z czasem 1:14:20 plasując się na III pozycji w klasyfikacji generalnej i I w kategorii wiekowej

nie powiem, żebym się nie cieszył, byłem delikatnie mówiąc zajebiście zadowolony :)

 
Trzecie miejsce w generalce, dobry wynik z treningu do maratonu na bardzo trudnej trasie, zapas szybkości na ostatnich 2km, tylko się cieszyć.
 
To był dobry bieg. Dla ciekawości poszczególne piątki wychodziły tak: 16'55, 17'33, 18'08, 17'31 a profil trasy przedstawiał się w następujący sposób:
...czyli troszeczkę pod góreczkę ;)
Po biegu czekało na mnie 300km za kółkiem, czego lekko się obawiałem, gdyż na dekoracji prawie odjechałem... miałem spadek cukrów i strasznie źle się poczułem, prawie pomyliłem samochody na parkingu, ale całe szczęście szybko doszedłem do siebie i z bólem brzucha dowiozłem siebie i Rafała do domu.
...w niedzielę zrobiłem spokojne 25km wybiegania i wszystko wróciło do normy :)



Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...