wtorek, 23 sierpnia 2011

postheadericon Szklarska Poręba - tydzień pierwszy...

Minął tydzień od kiedy jesteśmy na obozie biegowym w Szklarskiej Porębie. Mieszkamy, jak w ubiegłym roku w Hotelu ****Bornit, więc nie ma na co narzekać. 3 posiłki, pływalnia, sauna, jakuzzi i bliskość do tras biegowych oraz lodowaty górski potok, to wszystko to, co potrzeba.
Do Szklarskiej przyjechaliśmy w poniedziałek i od razu zabrałem się za mocne bieganie, na początek 22km rozbieganie, oczywiście po górach ;) na Hutę, Rozdroże pod Cichą Równią, Kopalnię Stanisław i niebieskim szlakiem przez Białą Dolinę w dół. To był mały błąd, bo nie byłem przygotowany do takiego zbiegania i od razu odczułem to w 4-ro głowych... 
Wtorek był dniem siły biegowej, chociaż zazwyczaj nie robię tego środka, jak jestem w górach, ale postanowiłem zrealizować 2 jednostki siły biegowej zróżnicowanej podczas tego obozu. Po południu wybieganko z rytmami na Reglach w towarzystwie Agnieszki Gortel, które oczywiście miało być spokojne, miało, ale nie wyszło... dyszka w 45' co prawda na luzie, ale miało być o 30"/km wolniej ;) Wieczorem niestety dopadło mnie jakieś choróbsko i kolejny dzień, na który miałem zaplanowany akcent 2 x 7 poszedł się delikatnie mówiąc "walić". Strułem się leczo, co zakończyło się biegunką i wymiotami... na środowym treningu miałem ogromne problemy, z pokonaniem 14km wybiegania, pobiegłem 7km po 5'00 w jedną stronę, oczywiście z kilkoma wypadami do lasu, po czym posiedziałem z 20minut na kamieniu w rzece i wróciłem świńskim truchtem do Jakuszyc. To była maskra, musiałem się tego dnia dobrze nawodnić :) i tak też zrobiłem, kolejnego dnia do zrobienia było 20-22km w górach...
Wjechaliśmy wyciągiem na Szrenicę i ruszyliśmy w kierunku Śnieżnych Kotłów. Iwona biegła z Tytanowym Sylwestrem a ja spokojnie samemu z nóżki na nóżkę. Po drodze umówiłem się z Andrzejem i razem biegliśmy za Wielki Szyszak, po czym ja odbiłem na Czechy.
 






Pokręciłem się po czeskiej stronie i stwierdziłem, że tam można śmigać, że hej. Szerokie szutrowe drogi, asfalt... tak, nawet na 1300m można na rowerze szosowym śmigać, tam i z powrotem ;) fajna miejscówka.
 wróciłem przez Śnieżne Kotły
 i Łabski Szczyt
wprost do Hotelu, w sumie wyszło mi 20,6km :) ale po południu czekał na mnie oczywiście jeszcze jeden trening
wykres przewyższenia :) 
 
Z konkretniejszych treningów, które biegałem w tym tygodniu był sobotni akcent, który pierwotnie miałem pobiec w środę, ale niestety... nie wyszło. WT czyli w tym przypadku wytrzymałość tempowa, tempowa dlatego bo polegała na utrzymaniu zadanego tempa, biegałem na Zakręcie Śmierci. Były to dwie siódemki a plan zakładał pokonanie pierwszej po 3'50/km a drugiej 3'45-40/km, czyli fizjologicznie w II zakresie intensywności. Po 4km rozgrzewce, sprawności i kilku rytmach ruszyłem, czułem wielki luzzzzzzzzz, aż dziwne, nie złapałem pierwszej 500-setki, ale wiedziałem, że jest dobrze i musiałem się ostro hamować. Pierwsza siódemka wyszła 26:21 na HRavh... 166, czyżbym wyszedł na mocniejsze wybieganie ;)
kolejna była nieco szybsza z ostatnimi 2km pod górkę, więc musiałem się lekko zmęczyć ;) żeby biegać na zadanej prędkości, ale i tak biegało się rewelacyjnie i czas wyszedł 25:39 na HRavg 173. Była moc!
To był bardzo dobry i obiecujący trening, podbudował mnie psychicznie i fizycznie :) Po południu dokręciłem swoje km i cały dzień zakończyłem w bardzo dobrym humorze. Następnego dnia w planie była wycieczka biegowa z Agnieszką, podczas której planowaliśmy przebiec 27km.
Ruszyliśmy kilka minut po 9 rano, plan był prosty. Wbiegamy na Szrenicę i na Śnieżne Kotły i później kierunek Czechy. Nigdy wcześniej nie wbiegałem na Szrenicę, zawsze pokonywałem to marszo - biegiem, ale teraz cóż... no risk - no fun, czekało mnie 5km mocnego podbiegu... po 42 minutach udało się i wbiegliśmy na samą górę a następnie udaliśmy się w stronę Śnieżnych Kotów i na Czechy. Iwona w tym czasie zdobywała Wysoki Kamień i kierowała się na Rozdroże pod Cichą Równią, Orle, Jakuszyce i Szklarską, w sumie do pokonania miała około 27km.
 Śnieżne Kotły

 po czeskiej stronie
 studnia życzeń ;)



Pogoda, jak widać a fotkach była idealna, słoneczko, ciepełko, nic tyko śmigać. Zrobiliśmy w sumie 28km biegu, stawaliśmy tylko na fotki, więc cały trening był biegowo idealnie zrealizowany :)

Cały tydzień zamknąłem liczbą 181km, co uważam za bardzo dobry wynik. Co prawda nie zrealizowałem jednego akcentu z przyczyn żołądkowych, ale objętościowo wyszło tyle, co za dawnych dobrych czasów ;)

Walka trwa!





Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...