czwartek, 9 września 2010

postheadericon Międzynarodowy Półmaraton Philipsa - Piła, 5.09.2010 - NEW PB!

Po 3 i pół roku udało się nabiegać nową życiówkę na połówkę. Czułem, że jest moc, ale pytanie było: czy zdążyłem się zregenerować. Wypuściłem ostatni tydzień, i czułem, że jako tako, zaczynam się coraz lepiej czuć. Piątkowe spokojne 8km wybieganie po 4'20/km potwierdziło, że nie jest najgorzej.
Do Piły ruszyliśmy w sobotę, parę minut po 11. Tytanowy Sylwester, Marcin , moja Małżonka i ja. Podróż mijała bardzo sympatycznie... w korkach, które chyba się na nas uwzięły i co chwilę utrudniały nam podróż. Przed Chojnicami, byliśmy już mega głodni, że zatrzymaliśmy się na moment w... Macu, chickenburger + shake i dalej w drodze do fajnej knajpki "Mini ZOO", gdzie się objedliśmy na maxa :)
Do Piły, dotarliśmy przed 17 i od razu udaliśmy się do Hotelu, co prawda Hołek lekko zboczył z trasy, fundując nam tourne po osiedlu, ale nawigacja w mojej N97, skutecznie doprowadziła nas do celu. Po wrzuceniu toreb, ruszyliśmy po odbiór numerów. Ja miałem 123, Iwona 124. Na miejscu czekał na nas Krzysiek, z którym mieliśmy biec i najprawdopodobniej razem będziemy walczyć w Berlinie. Wróciliśmy do hotelu, po drodze odwiedzając sklep... "Świat Piwa"... kupiliśmy po wynalazku, dla rozluźnienia i odstresowania i wróciliśmy do hotelu. 
Rano śniadanko, chwila pogaduszek ze Szwedami, którzy jedli z nami, dla ciekawości biegacz ze Szwecji ukończył 19 połówek w Goteborgu i stwierdził, że za duży to bieg i woli startować na bardziej kameralnych imprezach :) Pogoda była idealna, było chłodno, świeciło delikatnie słonko i lekko wiało, dobra prognoza przed startem. Po dobrym nakoksowaniu się około 10 ruszyliśmy do miasta. Parę minut później zadzwoniła Aga Gortel i razem ruszyliśmy na rozgrzewkę. Aga, jak zawsze twierdziła, że nie jest w formie i że nie wie, jak jej pójdzie - jeżeli tak mówi, to znaczy, że jest w mega gazie! W każdym razie po 3km rozgrzewkowym biegu, sporej ilości gimnastyki i kilku rytmach poczułem w nogach... "LUZ"... wiedziałem, że jest OK.
Ustawiłem się z przodu, żeby nie przeciskać się między biegaczami i o 11:00 ruszyliśmy...
Początek starałem się polecieć spokojnie, szczególnie że jest lekko z górki. Zlokalizowałem ekipę, z którą będę się trzymać i zaczęło się bieganie.
Na 2km zerknąłem na zegarek, było 6:35... (program GTC pokazał 6:44) ale czułem się świetnie. Trzymałem grupkę około 12 osobową, którą prowadził Adam Thiel. Biegli w niej Romek, Przemek, Piotrek i  ilku biegaczy, których nie znałem.
Z kilometra na kilometr odpadali kolejni biegacze.
Kilometry przebiegały następująco:
3. 3:23
4. 3:15
5. 3:22
Na piątce wg Garmina miałem 16:43 i takie tempo mi odpowiadało. Nie patrzyłem na zegarek i może i dobrze, bo planowałem iść po 17:00 każdą piątkę...
Na 7km doszliśmy Łukasza i Patryka, więc wiedziałem, że tempo będzie mocne i będziemy biec na konkretny, jak dla mnie, wynik.
6. 3:23
7. 3:30
8. 3:25
9. 3:24
10. 3:23 > 33:49 (wg Garmina, wg odczytu km z trasy 34:07)
Koło 9km na rowerze podjechał Marek Jaroszewski i zaczęły się śmiechy i chwilowe rozluźnienie ekipy. Zrobiło się wesoło :)
Na 12km zszedł Łukasz i zostało nas czterech: Adam, Patryk, Przemek i ja. Tempo było OK i cały czas biegło się komfortowo i szybko. Nie było żadnego kryzysu ani spadku mocy.
11. 3:21
12. 3:24
13. 3:23
14. 3:24
15. 3:31 > 50:52 (wg Garmina, wg km z trasy 51:15, ja zapamiętałem 51:18)...
Przed 15km, wziąłem połowę żelika i popiłem wodą. Na podbiegu zaatakował Adam, ale spokojnie wyrównałem i lecieliśmy dalej...
16. 3:28
17. 3:29
18. 3:23
Zaczęło się czajenie i kombinowanie, skąd zaatakować. Wyrównał Przemek i rzucił hasło "jest szansa na złamanie dwunastu", odpowiedziałem, że jak mi kulszowy nie wyskoczy to pewnie tak, chociaż nie obliczałem ile mogę mieć na mecie, nie wiedziałem nawet po ile biegniemy, było szybko, ale dobrze się czułem. Ktoś krzyknął w międzyczasie, że jesteśmy na 10, 11 miejscu... Około 18km zerwałem tempo, ale delikatnie, chłopaki dalej się trzymali i postanowiłem pociągnąć z ostatnich 2km.
19. 3:16
Oderwaliśmy się z Patrykiem, ja lekko zwolniłem i razem biegliśmy, to był błąd, trzeba było pójść za ciosem i przyspieszyć jeszcze mocniej.
20. 3:09 (wg zapisu z Garmina 3:06)
Tu zaczęło się ostre ścigańsko, na maxa... Patryk odbił i zacząłem go gonić, w międzyczasie Michał Bartoszak zaczął krzyczeć, żebym go gonił i trzymał, ale nie dałem rady.
Było za mocno i za szybko, ostro rzeźbiłem ostatnie metry i dobiegłem na 11 miejscu, do 10m zabrakło 1 sekundy. Czas, jaki uzyskałem to 1:11:48, czyli życiówka poprawiona o 15 sekund. Może gdybym poszedł za ciosem i na 19km pociągnął mocniej, byłbym 10-ty... ale to tylko gdybanie. Na deser zostało 2 miejsce w M 30, ale nagrodę odebrałem "zaocznie" bo nie wiedziałem, że mogę być na pudle, myślałem, że przede mną są starsi zawodnicy... cóż...
Podsumowując start... było idealnie: pogoda, spora grupa, idealne tempo, żadnego kryzysu, luz w nogach i nowa życiówka.
Uważam, że bitwę wygrałem, ale 26 września czas na wojnę... podbudowałem się psychicznie tym startem, więc jak nie będzie katastrofy, w Berlinie powinien paść dobry wynik.
Iwona również nabiegała piękny czas 1:46:15, co jest jej nową życiówką, pozostali moi zawodnicy również znacznie poprawili swoje PB :)
Jest GIT!

...jutro będzie nasze!

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...