poniedziałek, 20 września 2010

postheadericon Bieg Wejhera... a miało być tak pięknie ;)

Kolejny start w Wejherowie za mną, miała być to dyszka biegana na maxa, i prawie była... ale prawie robi wielką różnicę.
W sobotę może nie było idealnych warunków do biegania, wiało straszliwie, ale w każdych warunkach należy umieć biegać. Po rozgrzewce z Binczusiem i Karolem Rzeszewiczem ustawiliśmy się na starcie. Było git, chociaż od rana nie czułem się za super, małe rozwolnienie i jakieś twarde nogi na rytmach, ale była grupa na 32' więc trzeba było się zabrać, szczególnie że bieganie samemu w takich wietrznych warunkach nie było dobrym pomysłem. Trasa wiodła po mieście - 4 okrążenia po 2,5km.
Ruszyliśmy... mocno.
Pierwszy km... 3'05... mocno, ale cóż, trzeba trzymać, chociaż od samego początku biegło się ciężko i jakoś dziwnie zaczęło mnie zatykać z lewej strony. Pierwsze 2,5km (okrążenie) zrobiłem w 8:02, czyli po 3'08/km... ale to nie było to. Coraz bardziej zaczęło mnie boleć z lewej strony, tak że miałem mocno skrócony oddech. Na pewno nie była to "energetyka" i musiałem odpuścić... zacząłem najzwyczajniej truchtać.
Drugie koło było znacznie wolniejsze bo w 8:35, czyli po 3'24/km. Międzyczas z 5km to 16:37, nie tak źle, ale wiedziałem że nie dam rady pójść tak mocno kolejnych dwóch okrążeń.
Pod koniec 3-go okrążenia doszła mnie Iwona Lewandowska i pomimo, ze pokonałem kolejne koło w 9:06... masakra (3'37/km) postanowiłem pociągnąć ją. W pewnej chwili myślałem, że zejdę, bo nie mogłem oddychać. Miałem tak skrócony oddech, że nie wiem, jak dobiegłem do końca i ostatnie koło zrobiliśmy w 8:33 (3'25/km).
Czas na mecie... 34:18... czyli o wiele wolniej, niż każda dyszka z półmaratonu, bieganego 2 tygodnie temu.
Najważniejsze po biegu było znalezienie odpowiedzi, co się stało, że się... Co jadłem, niby to samo, chociaż zmieniłem dżem, ale to mi jakoś nie grało. Podejrzany był serek homogenizowany, którego jakoś smak mi lekko podpadł... wróciłem do domu i okazało się, że serek, którym smarowałem kanapki skończył swoją przydatność do spożycia... 5 września a jego zapach pozostawia wiele do życzenia...
cóż... popełniłem szkolny błąd... ale zrobiłem mocny trening, zawierający elementy 9km biegu z kolką z mocną końcówką :) Niema tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Za tydzień maraton... zobaczymy, co będzie. Jak się czuje. Nie wiem i nie mam pojęcia ile mogę polecieć. Plan jest ambitny, ale ja jak zawsze jestem bardzo ostrożny, szczególnie jeżeli chodzi o maraton, może jednak trzeba będzie zaryzykować... No Risk - No Fun :)

Mój profil na FACEBOOKU

Twój osobisty trener...

Szukasz pomocy w sprawach treningu biegowego?
Nie wiesz, jak zacząć, jak poprawić swoje rekordy życiowe, każdy trening staje się monotonny, nudny a czasy w kolejnych zawodach nie poprawiają się?

Może jesteś początkującym biegaczem i nie wiesz od czego zacząć?

Dobrze trafiłeś!
Napisz do mnie

TEST BIEGOWY

Jeżeli nie wiesz jak trenować, natłok informacji o strefach HR, HRmax, HRR, VO2max itp powoduje u Ciebie ból i zawroty głowy a sport tester wciąż piszczy i świeci podając co chwilę sprzeczne informacje, pomyśl nad wykonaniem profesjonalnego TESTU BIEGOWEGO mającego na celu dokładne wyznaczenie "zakresów treningowych" w oparciu o pomiar zakwaszenia i tętna.

Jestem do dyspozycji i czekam na kontakt!
z nimi współpracuję...